Ksiądz nie zdradził, gdzie dokładnie się wybrał. Musiał to być jeden z większych kompleksów, w których dopuszcza się obecność psów.
Byłem pierwszy raz od dawna w centrum handlowym. Nie spodziewałem się zastanego widoku. Przeoczyłem zmianę. Mnóstwo osób z psami. Niewiele z dziećmi. Przerażający znak czasów – opisywał swoją wizytę w galerii duchowny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co ciekawe, wiele osób w komentarzach przyznało księdzu rację.
Nie wiem, czy Ksiądz zauważył, jak wiele z tych psów nosi ludzkie imiona? To znak poniżania ludzi, moim zdaniem - napisał jeden z internautów.
Kobiet w ciąży na ulicach dzisiaj praktycznie się nie spotyka - dodał następny.
Okazało się jednak, że w gronie obserwatorów księdza Wachowiaka jest też wiele osób, które mają potomstwo I to niejedno.
Potwierdzam. Z moją żoną i trójką dzieci czułem się jak istota pozaziemska. Też bardzo mało uśmiechu na twarzach. Każdy jak zombi tylko patrzy przed siebie albo w telefon... - napisał jeden z obserwatorów.
Proszę księdza nie wszyscy… W zeszłym tygodniu urodziło mi się czwarte dziecko i jestem mega szczęśliwy. Wspaniały dar Boży… - dodał kolejny.
W galerii handlowej psy zamiast dzieci. Burza w komentarzach
Stanowisko księdza rozpętało prawdziwą burzę w komentarzach.
Jako właścicielka 2 psów i mama czuję się obrażona tym wpisem. Przerażające jest to, że ludzie mają zwierzęta. Mam się wstydzić? - zirytowała się jedna z komentujących.
Proszę Księdza. Proszę się nie martwić. Nikt normalny nie chodzi z dziećmi do supermarketu. Ja np. tak nie cierpię takich zakupów, że co się da, zamawiam w internecie z dostawą do domu. Z dziećmi chodzi się do parku albo do kościoła - brzmiał kolejny komentarz.
Internauci zastanawiali się, czy przyczyną obecności tak wielu czworonogów w centrum handlowym mógł być jakiś event im poświęcony.
To nie pierwszy raz, kiedy ks. Wachowiak zabiera głos w sprawie zwierząt. Już poprzednio wdał się w dyskusję, którą wywołał prof. Bralczyk na temat tego, czy czworonogi "umierają". Ksiądz przyznał rację prof. Bralczykowi (że zwierzę "zdycha" - przyp.red.) i podkreślił, że "słowa nie są tu bez znaczenia".