Paulina Ozga była szczęśliwą żoną i mamą. W 2009 r. zaczęła pracę w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Kostomłotach, a już po kilku miesiącach została też kuratorem sądowym. Choć jej wynagrodzenie było niewielkie, swoje obowiązki wypełniała z pełnym zaangażowaniem.
Osoby z bliskiego otoczenia Pauliny mówią, że była uśmiechnięta, empatyczna i bardzo pomocna. 16 marca 2010 r. kobieta również chciała nieść pomoc tym, którzy jej potrzebowali. Zapłaciła za to najwyższą cenę. Synek Pauliny miał zaledwie 4 lata, gdy stracił mamę.
Feralnego dnia, koło godziny dziewiętnastej, gdy za oknem robiło się już ciemno, młoda kobieta otrzymała anonimowy telefon. Męski głos w słuchawce poinformował ją, że w jednej z rodzin, którymi się opiekuje, trwa właśnie libacja alkoholowa, a dwuletni chłopiec pozostaje bez opieki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina nie wahała się ani chwili. Wsiadła do samochodu i pojechała do Michałowa (wieś nieopodal Środy Śląskiej), do rodziny swoich podopiecznych. Tam czekał na nią morderca.
Telefon od zabójcy?
Sprawca zaatakował, gdy Paulina weszła na ganek i zmierzała w kierunku drzwi. Najpierw uderzył kobietę metalowym prętem w głowę, później zaciągnął ją do pobliskiej szopy. Tam zadał jeszcze kilkanaście ciosów.
Konającą kobietę znalazł sąsiad rodziny, zaniepokojony dziwnymi dźwiękami, dobiegającymi z szopy. Choć służby zjawiły się na miejscu już po kilku minutach, życia 28-latki nie udało się uratować. Zmarła po przewiezieniu do szpitala.
Jak pojechałem na sekcję zwłok, to lekarz pytał się, czy chcę zobaczyć żonę. Mówił, że gdyby to była jego żona, to by nie chciał oglądać. Pierwszy raz widział tak zmasakrowane ciało – mówił "Interwencji" mąż zamordowanej Pauliny.
Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu przyznał później, że wiele wskazuje na to, iż Paulina odebrała telefon od mordercy. Śledczy ustalili numer telefonu, z którego dzwoniono do kuratorki w dniu zabójstwa. Od 16 marca 2010 r. pozostawał nieaktywny, ale wcześniej ktoś wykonał z niego sześć połączeń do kobiety.
Kto zabił 28-letnią Paulinę?
Kim był ów morderca? Lata mijają, a to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Sprawca zdołał uciec z szopy, zanim pojawił się w niej sąsiad.
Na ganku śledczy zabezpieczyli ślady krwi, włosy i rzeczy osobiste Pauliny. Znaleźli też metalowy pręt o długości 150 cm, na którym pozostały plamy koloru brunatnego. Mimo to nie znaleziono żadnych dowodów, które pozwoliłyby postawić sprawcę przed sądem.
Początkowo podejrzenia padły na rodzinę, którą opiekowała się Paulina. Szybko wykluczono jednak ich winę. Podobnie było w przypadku męża Pauliny.
Więc kto? W śledztwie pojawił się Grzegorz S., znajomy męża Pauliny, zamieszkujący w sąsiedniej wsi. – Nie wiem, czy się kochał w Paulinie. Na pewno mu się podobała – powiedział "Interwencji" Paweł Ozga.
Mężczyzna został przesłuchany jako świadek. Gdy zaproponowano mu badanie wariografem – odmówił. Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a zabójca Pauliny, kimkolwiek jest, do dziś nie odpowiedział za to, co zrobił.