Rosja sama w sobie to kraj tyleż fascynujący, co przerażający i odpychający zarazem. Ale jeśli ktoś uważa, że wszyscy Rosjanie ślepo wierzą ludziom władzy i Władimirowi Putinowi, to jest w błędzie. Opozycja działa w ukryciu i jest doskonale zinfiltrowana przez służby. Ale są jeszcze w tym państwie ludzie, którzy trzeźwo patrzą na świat.
Nie każdy ufa propagandzie, którą media sączą obywatelom od lat i którą ludzie Władimira Putina dopracowali do perfekcji, by spętać umysły obywateli. Dla większości ludzi działania władcy są godne pochwały i chwalebne, niezależnie od tego, czy śle na śmierć tysiące ludzi, czy nakazuje bombardować cywilne cele w Ukrainie.
W Rosji są jednak ludzie, którzy wiedzą, że działania Putina to czyste zło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I choć w sondażach większość Rosjan deklaruje, że popiera swojego prezydenta i "specjalną operację wojskową" w Ukrainie, to ktoś zdecydował się pójść pod prąd i wyrazić swój sprzeciw wobec wojnie. Wszystko dzieje się w mieście Tiumeń w centralnej Rosji, skąd bliżej jest do granicy z Kazachstanem, niż do stołecznej Moskwy.
To tutaj ktoś rozrzuca pluszaki z napisem "Nie dla wojny". Według lokalnych mediów miśki można znaleźć m.in. w pojazdach komunikacji miejskiej oraz w galeriach handlowych. Autor tego niespodziewanego happeningu musi być bardzo odważny, wszak za negowanie słuszności wojny w Ukrainie można w Rosji trafić do więzienia.
Nie dla wojny - napisał ktoś na pluszowych misiach w Rosji.
I faktycznie służby w mieście szukają sprawcy i zapewne chcą przykładnie go ukarać. Wszak w kraju rządzonym przez Władimira Putina nie wolno sprzeciwiać się jego woli. W żaden sposób... Rosjanie wiedzą swoje, ale rządowe media nagłaśniają celowo takie sprawy, by po skazaniu zatrzymanych przez sąd zrobić z nich propagandowy przekaz.
I w ten sposób za pozostawianie pluszowych misiów można trafić na długie lata za kratki. Brzmi jak żart, prawda? Ale to jest właśnie Rosja w całej swojej postaci. Jej obywatele już wiedzą, co oznacza władza absolutna Władimira Putina i jego świty.
I uczą się na własnej skórze, jak to jest zaufać możnym, którzy rządzą krajem. Nic z obietnic kremlowskich władz nie jest prawdą, o czym Rosjanie boleśnie przekonują się każdego dnia wojny. Tak jak żona jednego z ochotników, która ujawniła prawdę o sytuacji w armii i nie kryła przy tym swojego niezadowolenia. Armia miała płacić, ale nie wyszło...