Poseł Jan Dziedziczak zamieścił wideo, które stało się hitem sieci. Polityk PiS złożył życzenia studentom Akademii Kaliskiej z okazji rozpoczęcia nowego roku akademickiego. Internauci zwrócili uwagę na oprawioną fotografię Jarosława Kaczyńskiego z jego podpisem. Ta stała w honorowym miejscu gabinetu sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Prezes Kaczyński znalazł się w gronie największych autorytetów posła. Podpisane przez niego zdjęcie postawiono niedaleko popiersia świętego papieża Jana Pawła II i tabliczki z podobizną Jezusa Chrystusa. Trzeba przyznać, że polityk znalazł się w bardzo doborowym towarzystwie.
Czytaj także: Nowy koronawirus. Chińskie nietoperze zakażone SADS-CoV
Internauci dyskutują na temat nagrania. Wielu spostrzega zdjęcie jako "nowy poziom" jednostki kultu, porównywalny do tego z czasów ZSRR, czy PRL-u. Dodają, że według nich jest to po prostu niesmaczne i nazywają to "obrzydliwym lizusostwem". Redakcja Konkret24 zapytała polityka o historię zdjęcia. Poseł odpowiedział, że otrzymał je bezpośrednio od prezesa.
Zdjęcie z autografem Pana Premiera Kaczyńskiego otrzymałem w 2007 roku na zakończenie mojej pracy jako rzecznika rządu. Ma ono dla mnie wartość sentymentalną. Od lat stoi ono na honorowym miejscu - powiedział poseł.
Internauci nawiązują do kultowego filmu Stanisława Barei. To właśnie tam pracownicy klubu sportowego czcili prezesa i nagrywali dla niego pochwały na dyktafon zamontowany w szafie. Dodatkowo niektórzy uważają, że poseł Dziedziczak jest łudząco podobny do filmowego prezesa Ochódzkiego, w którego wcielił się Stanisław Tym.