Adele jakiś czas temu zobaczyła w internecie, że z jaj kupionych w markecie da się wykluć pisklę. Ze sceptycznym podejściem postanowiła spróbować sama. W brytyjskim dyskoncie Morissons kupiła opakowanie eko jaj od kaczek z wolnego wybiegu.
Czytaj także: Atak nożownika w Warszawie. Nie żyje jedna osoba
Adele sprawdziła, jak rozpoznać zapłodnione jajo. Okazuje się, że trzeba pod lampą sprawdzić, czy widać pod skorupką żyły. Kobiecie udało się znaleźć jajko, w którym było widać jedną małą żyłkę.
Umieściła je w inkubatorze i nie wierzyła, że coś z tego wyjdzie. Przez 30 dni przewracała jajko kilka razy dziennie i pilnowała temperatury w inkubatorze. Dokładnie w dniu przewidywanego wyklucia zauważyła, że przez skorupkę próbuje przebić się mały dziobek. Pisklę dostało imię: Braddock Morris, pierwszy człon nawiązuje do jego rasy (barddock white), a drugi do nazwy sklepu.
Kaczce zajęło 48 godzin, zanim przebiła skorupkę i ujrzała świat. Szybko została otoczona najlepszą opieką. Adele miała oddać kaczkę, jednak szybko się z nią związała. Postanowiła zorganizować też jej towarzystwo, bo kaczki przecież nie powinny być same! I tak Adele skończyła eksperyment, w który wątpiła, z dwoma kaczkami pod dachem, którym razem z mężem planuje wybudować staw pod domem.