Sprawę opisał portal epoznan.pl. Z redakcją skontaktował się czytelnik oburzony sytuacją, która przytrafiła mu się na parkingu pod jednym ze sklepów sieci Lidl w Poznaniu.
Czytaj także: 85 tys. zł w jeden dzień. Policja ostrzega
Na parkingach pod dużymi marketami coraz częściej możemy spotkać biletomaty. By móc zostawić swój samochód przed sklepem i spokojnie zrobić zakupy, należy pobrać darmowy bilet i zostawić go za szybą pojazdu.
Zwykle pierwsza godzina lub 90 minut parkowania jest darmowe, a za dłuższy postój należy uiścić opłatę. Takie rozwiązanie ma powstrzymać osoby, które nie są klientami sklepu, np. mieszkańców pobliskich osiedli, przed zajmowaniem miejsc parkingowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W zakupowym szale i pośpiechu niektórym zdarza się zapomnieć o pobraniu biletu, a wtedy grozi im kara pieniężna. Okazuje się jednak, że mandat na parkingu można dostać także w innych okolicznościach i to dość kuriozalnych. Taką sytuację opisał właśnie poznaniak. Mężczyzna dostał mandat za brak biletu w czasie, kiedy... stał w kolejce po bilet.
Sytuacja jak z powieści Kafki. Parking pod Lidlem, nieoznakowany mężczyzna w koszuli i jeansach zagląda za szyby auta. Obserwuje go z niepokojem, stojąc pod biletomatem. Kiedy odchodzi, wyciągam bilet z automatu. Podchodzę do auta, a za wycieraczką mandat - mężczyzna napisał w wiadomości do epoznan.pl.
Wołam do mężczyzny z pytaniem, czy to on go zostawił. Tak, ale mimo różnicy 2 minut na bilecie i mandacie, nie ma zamiaru nic z tym zrobić. Kierownik sklepu również, bo "parking podlega zewnętrznej firmie" - dodał poznaniak.
Teraz mężczyźnie pozostało jedynie odwołanie się, choć nie wiadomo, czy zostanie ono rozpatrzone na jego korzyść. Poznaniak postanowił nagłośnić sprawę, by ostrzec innych ludzi "żeby biec do automatu jak najszybciej, chociaż i to nic nie da, jeśli mandat już wydrukowany" - podsumował.