Stronie Śląskie poniosło ogromne straty w wyniku niszczycielskiej fali powodziowej, która nawiedziła miasto w niedzielę. Katastrofa rozpoczęła się, gdy doszło do przerwania części tamy, co spowodowało gwałtowne zalanie okolicznych terenów.
Przeczytaj też: Pilna ewakuacja, woda zalała SOR. Wideo ze szpitala w Nysie
Jak relacjonuje "Gazeta Wrocławska", kontakt z mieszkańcami jest mocno utrudniony, gdyż przestały działać stacje bazowe telefonii komórkowej, a dostęp drogowy do miasta również został poważnie ograniczony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powódź wyrządziła duże zniszczenia, w tym zerwanie dwóch mostów, co praktycznie uniemożliwia wjazd do centrum miasta. Budynki położone w pobliżu rzeki doznały rozległych uszkodzeń, a wyrwa w tamie ma co najmniej kilkanaście metrów.
Na miejscu nieustannie pracują mieszkańcy, wspierani przez WOPR, wojsko i strażaków, próbując ratować mienie i minimalizować straty.
Wszystko działo się błyskawicznie. Woda siała spustoszenie –relacjonowali "Gazecie Wrocławskiej" mieszkańcy, którzy byli świadkami dramatycznych wydarzeń.
W Stroniu Śląskim panuje krytyczna sytuacja, miasto jest odcięte od dostaw prądu, wody i gazu. W związku z zalanymi drogami, dojazd do Lądka-Zdroju również jest niemożliwy. Zrozpaczeni mieszkańcy próbują na piechotę pokonać kilometry, by dotrzeć do swoich bliskich.
W Lądku-Zdroju sytuacja była początkowo stabilna, lecz informacje o przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim sprawiły, że mieszkańcy musieli zmierzyć się z kolejną falą powodziową. Woda nagle zaczęła zalewać ulice, niosąc ze sobą śmieci, drzewa i gruz. Zniszczenia są ogromne, a mieszkańcy poruszeni i zrozpaczeni.
Nurt niósł ze sobą śmieci, powalone drzewa i wiele więcej. To był koszmar – opowiadają "Gazecie Wrocławskiej" mieszkańcy Lądka-Zdroju, którzy próbują ocenić skalę zniszczeń.
Przeczytaj też: Ludzie zdezorientowani. "Nie wiemy, gdzie szukać pomocy".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.