Lama uciekła ponad cztery miesiące temu i nie dokonała tego sama. Ktoś prawdopodobnie wypuścić ją z zagrody. Zwierzę bardzo szybko zadomowiło się w Karkonoszach i nie chciało wrócić. Nie dawało się także złapać.
Karkonoska lama
I on tam sobie radzi, ale my nie radzimy sobie ze sprowadzeniem go na dół. On nawet jak z ręki zje jabłko to nie znaczy, że się da go złapać. Dałem już nagrodę 500 złotych za złapanie go. Ale nie daje to żadnego efektu. Panowie przyszli po uwiązy i kagańce. Niestety nie da się tego założyć. Spróbujemy zrobić większą akcję - mówił Jerzy Pokój, właściciel rancza i Lamy.
3 listopada miała miejsce próba złapania lamy, w której uczestniczyli pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego. Wyruszyli w rejon Kowarskiego Grzbietu w Karkonoszach, ale upartego samca nie udało się złapać. Uśpienie także nie wchodziło w grę.
Czytaj także: Miała w domu pleśń. 28-latka wylądowała na wózku
Jak tam go uśpimy w wysokich górach, nie ma żadnych szans, żeby go przetransportować po tym stronnym zboczu. Po łące jakby był koc, to można by było pociągnąć. Tam to się nie da. To jest kosodrzewina i kamienie nie pozwolą na coś takiego - podkreślał Jerzy Pokój.
Kiedy zrobiło się zimno, zszedł w okolice Przełęczy Okraj. To właśnie tam udało się go złapać. Osoby, które tego dokonały dostały 1000 zł nagrody. Samiec wrócił wczoraj do zagrody - ma teraz na imię Baca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.