Lech Wałęsa na facebookowym profilu stworzył listę swoich osiągnięć. Były prezydent wymienił siedem dokonań, które - jak przyznaje - przysporzyły mu wielu konfliktów z otoczeniem oraz rzucały na niego różne podejrzenia. "A co by było gdybym tego tak nie wykonał i posłuchał oponentów w tamtym czasie i dziś wymądrzających się.."- pyta swoich obserwatorów Wałęsa.
Pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność" na początku swoich osiągnięć podkreśla, że to on zastąpił Wojciecha Jaruzelskiego i nie dopuścił, by Czesław Kiszczak został premierem.
1. Zrzuciłem Generała Jaruzelskiego z prezydentury zajmując jego miejsce. 2. Nie dopuściłem Kiszczaka by został premierem. 3. Po wprowadzeniu stanu wojennego odmówiłem spotkania z wicepremierem Rakowskim "zalecając, by zrzucono go ze schodów" - wymienia Wałęsa.
W kolejnych punktach jako swoje sukcesy wymienia przechytrzenie Bogdana Borusewicza i SB.
4. Przechytrzyłem Borusewicza, który ujawniając wcześniej to, że ja pokieruję sierpniowym strajkiem w stoczni Gdańskiej niejako "wystawił mnie” pod aresztowanie. 5. Przechytrzyłem esbecję opóźniając wyjście z domu co zabrało tym co mnie inwigilowali prawo do zatrzymania mnie. W tym momencie w pracy byli już ich dowódcy i Ci musieli pytać "wyżej" co zrobić z Wałęsą. Dowódcy bali się podjąć decyzji pamiętając jak się potoczyły sprawy z zatrzymaniem w 1970 r., zadzwoniono więc do Warszawy co robić. Te uzgadniania trochę trwały i kiedy zapadła decyzja ja już byłem na stoczniowym płocie - napisał były prezydent.
W szóstym punkcie wspomina o Annie Walentynowicz współzałożycielce Wolnych Związków Zawodowych i działaczce NSZZ "Solidarność".
Uratowałem przed wyniesieniem siłowym strajkujących stoczniowców przez oczekujących przed stocznią zomowców, gdybym posłuchał Borusewicza, Walentynowicz, Gwiazdów, w sytuacji, kiedy wszystkie postulaty kiepsko ustawione przez Borusewicza, zostały zrealizowane. Dałbym zaproszenie do siłowego rozwiązania, argumentami, że wszystko zostało spełnione - napisał Wałęsa.
Jako ostatni swój sukces Wałęsa wymienia powstrzymanie "szatańskiego pomysłu komunistów".
Nie dopuściłem, by prowokacyjne zdarzenia w Bydgoszczy związane z Rulewskim, zniszczyły Solidarność. Komuniści mieli prosty szatański pomysł sprowokować nas na strajk generalny! Przytrzymać kilka dni wyłączając powoli prąd wodę, zaopatrzenie, i tak kłótniami wewnętrznymi i niezadowolonymi zmęczonymi rodzinami skończyła by się nasza Solidarność - tłumaczy polityk.
Lech Wałęsa zaznacza, że w warunkach rewolucji nie było czasu na demokracje i na uzgodnienia. Trzeba było natychmiast podejmować decyzje, a nawet często zmieniać w tym momencie niekorzystne wcześniejsze ustalenia.
Problem w tym, że tak naprawdę nie udało się do dziś poznać planowanej strategii walki z rodzącą się Solidarnością, uzgadnianej i realizowanej przez rządowe zespoły antykryzysowe do zadań nadzwyczajnych powstałe wtedy - przyznaje Wałęsa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.