55-letni Maksimiszyn był zastępcą głównego lekarza szpitala nr 1 w Omsku. Pracował w nim od 1992 r. Według słów szefa szpitala, uchodził za "fanatyka swojej pracy". Lekarz zmarł na zawał.
Ironią losu jest, że lekarz ostatnie chwile swojego życia spędził na tym samym oddziale, na którym leczył Aleksieja Nawalnego, gdy opozycjonista trafił do szpitala po tym, jak źle poczuł się na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy.
Odszedł prawdziwy fanatyk swojej pracy. Pod jego kierownictwem opracowywano i wdrażano nowe metody leczenia pacjentów. Dużo wymagał od siebie i podwładnych, ale kiedy chodziło o ratowanie zdrowia i życia nie dbał o własny czas - powiedział Jewgienij Osipow, główny lekarz szpitala.
Czytaj też: W Rosji burza. "Pałac Putina" zniknął z map
Lekarz miał umrzeć nagle, na sali operacyjnej, podczas dyżuru. Źródła rosyjskie podają, że w minionym roku odeszli rodzice Maksimiszyna a on sam "martwił się o swoich bliskich". Miał również chorować, jednak jego śmierć nie jest związana z epidemią koronawirusa.
Maksimiszyn zajmował się w ubiegłym roku otrutym Aleksiejem Nawalnym. Według jednego ze współpracowników Nawalnego, lekarz "wiedział więcej, niż ktokolwiek inny, o stanie zdrowia Aleksieja".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.