Sołtysem został w latach 40. XX wieku, co – jak podkreśla Stanisław Sokal, wójt gminy Skierbieszów – było wyjątkowym wyzwaniem.
Wtedy były inne czasy, inne obowiązki i to też wymagało wielkiego cudu. Wiemy, że był lubiany wśród swoich mieszkańców, wśród ludzi i dlatego był cały czas wybierany – mówi wójt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jan Pszenniak przez lata nie tylko wykonywał swoje obowiązki, ale też aktywnie zabiegał o rozwój i estetykę Lipiny Nowej. Pod jego zarządem we wsi powstały m.in. remiza strażacka i utwardzone drogi. Jubilat z dumą podkreśla swoje zaangażowanie.
Człowiek dbał o wieś, żeby wieś wyglądała jako tako. Niech wieś widzi, co to się dzieje – wspomina w rozmowie z "Panoramą Lubelską".
Życie pełne historii
Droga życiowa Jana Pszenniaka jest równie fascynująca jak jego działalność na rzecz wsi. Podczas II wojny światowej pracował przymusowo w Niemczech – wraz z rodzeństwem wykonywał obowiązki na poczcie. Jego syn, Marian Pszenniak, wspomina ten okres z rodzinnej historii.
Ojciec w czasie wojny był na robotach w Niemczech. Pracował tam na poczcie ze swoim bratem i siostrą.
Pomimo trudnych doświadczeń jubilat przez dekady zaskarbił sobie sympatię mieszkańców Lipiny Nowej, co przełożyło się na nieustanne wybory na sołtysa aż do jego 90. urodzin w 2015 roku.
Recepta na długowieczność
Na pytanie o sekret swojej długowieczności, Jan Pszenniak odpowiada z pokorą.
Człowiek sam nic nie może zrobić. Wszystko Bozia kieruje tym ile ma przeżyć – podkreśla w rozmowie z lubelską TVP.
Z okazji 100. urodzin jubilat otrzymał list gratulacyjny od premiera RP Donalda Tuska, który odczytał wójt gminy Skierbieszów podczas odwiedzin w jego domu. To wyjątkowy gest wobec człowieka, który przez całe życie służył swojej społeczności, pozostawiając po sobie trwały ślad.
Przeczytaj też: Polski mistrz z Auschwitz dał lekcję niemieckiemu oprawcy. I nie spotkała go za to żadna kara
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.