O dość nietypowej sprawie o podłożu politycznym poinformowała Gazeta Wrocławska. Dziennikarze dotarli do 84-letniej pani Marii, pacjentki jednego z gabinetów ginekologicznych. Podczas ostatniej wizyty lekarka miała zachęcać ją do głosowania na PO.
Bombonierka (i PiS) kością niezgody
Kobieta po trzech latach przerwy postanowiła wybrać się na wizytę do ginekologa. Z tej okazji zabrała ze sobą bombonierkę. Jak się okazało, prezent stał się kością niezgody.
Wchodzę do gabinetu. Kładę tę bombonierę i mówię pani doktor, że to na osłodę życia. A ona na to odpowiada, że przyjmie prezent jeśli ja zagłosuję na Tuska. Wyobraża pan sobie coś takiego? Odpowiedziałam jej, że nie będę głosowała na Tuska, i będę głosowała na PiS. "To proszę zabrać bombonierę" powiedziała doktor i odsunęła ją od siebie - opowiada pani Maria.
Pacjentka przekonywała, że obecnie ma o wiele wyższą emeryturę niż za PO, więc będzie głosować na PiS. Ginekolog nie dawała jednak za wygraną, twierdząc, że "powiesi sobie plakat na drzwiach, że panie, które będą głosowały na PiS, nie zostaną przyjęte".
– Pomyślałam sobie, matko święta, położę się na fotel, to mi jeszcze raka znajdzie ze złości - wzburzyła się pani Maria.
Do sprawy bezpośrednio odniosła się dr Elżbieta Cegielska, która przyjmowała panią Marię:
Tak rozmawiałyśmy. Mówiłam, że nie będę głosować na referendum, a ona mówiła, że będzie. Ona była za tym, żebym ja zmieniła zdanie, a ja za tym, żeby ona zmieniła zdanie i na tym się skończyło. Poszła sobie (...) Raz taka sytuacja miała miejsce. Więcej się nie powtórzyło. Nie robię z tego większego problemu. Mam prawo myśleć, jak uważam, a nie to, co PiS będzie mi wciskał. - skwitowała lekarka.
Zdarzenie skomentowała dyrekcja przychodni, w której miała miejsce ta sytuacja. Zobowiązała ona doktor do zwracania większej uwagi na sprawy związane z wyrażaniem swoich poglądów na tematy polityczne. O sprawie poinformowano także zielonogórski NFZ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.