aktualizacja 

Lekarz zamordował własną żonę. Jego słowa podczas aresztowania szokują

205

Lekarz i pielęgniarka. Państwo K. byli znani właściwie wszystkim w Annopolu. On był cenionym lekarzem, ona pielęgniarką. Przez lata prowadzili razem przychodnię przy ul. Leśnej. Wiadomość o tym, że 64-letni Andrzej K. z zimną krwią, niczym w transie, zadźgał swoją 57-letnią żonę, zaszokowała nie tylko lokalną społeczność. Jeszcze bardziej zdumiewa to, co lekarz powiedział podczas aresztowania.

Lekarz zamordował własną żonę. Jego słowa podczas aresztowania szokują
Słowa lekarza podczas aresztowania szokują (KPP w Kraśniku)

Annopol w powiecie kraśnickim liczy niespełna 2500 mieszkańców. W tak małej społeczności lekarz i pielęgniarka prowadzący przychodnię byli znani niemal każdemu.

Był świetnym specjalistą, leczył mnie od takiego - w rozmowie z "Super Expressem" 40-letni mężczyzna prowadzący sklep w rynku pokazuje dłonią w okolice pasa.
Podczas badania był cichy, skoncentrowany, taki trochę milczek, ale miły. A moją córką jak się zajął, cudownie. Uwielbiała do niego chodzić - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zabójstwo w Płaczewie. Zwłoki 35-latka zalali betonem w garażu

Z dokumentów wynika, że biznes prowadził razem z żoną, Dorotą. Jednak wielu twierdzi, że to ona wszystkim szefowała.

On się czuł przez nią tłamszony, wykorzystywany i tak od ponad 20 lat. Miał dość - urywa w pół zdania swoją wypowiedź dla "Super Expressu" inny mieszkaniec.

Na zewnątrz wyglądali na zgodne małżeństwo. Mieszkali w bloku niedaleko przychodni. To właśnie w ich mieszkaniu pewnego ranka doszło do tragedii.

Andrzej K. chwycił za butelkę po wódce i uderzył nią żonę w głowę. Potem chwycił za nóż i zaczął zadawać kolejne ciosy. Po krwawych śladach widać, że biegł za żoną z kuchni przez pokój aż po balkon, cały czas zadając ciosy. Dorota K. uciekała i krzyczała o pomoc. Świadkowie od razu zawiadomili policję. Ta jednak Doroty K. uratować nie zdążyła.

Zamordował żonę z zimną krwią. To powiedział podczas aresztowania

Policjanci, którzy do miejsce zbrodni mieli raptem kilometr, spodziewali się, że zastaną krwawą jatkę i zabarykadowanego w mieszkaniu sprawcę. Tak się jednak nie stało. Andrzej K. spokojnie otworzył im drzwi, co było właściwie jeszcze większym szokiem. Na widok nieprzytomnej kobiety funkcjonariusze rzucili się do jej reanimowania.

Mimo wysiłku ratowników, życia kobiety nie udało się uratować. Policjanci zatrzymali do sprawy 64-latka, w trakcie zatrzymania był on spokojny, nie stawiał oporu - opowiada asp. Paweł Cieliczko z policji w Kraśniku.

Jak donosi "Super Express", Andrzej K. podczas prowadzenia przez policjantów przez klatkę schodową miał powiedzieć "Tak dla wszystkich będzie najlepiej".

Mężczyzna trafił do aresztu śledczego na 3 miesiące.

Andrzej K. usłyszał zarzut zabójstwa poprzez wielokrotne ugodzenie nożem 57-letniej Doroty K. – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

64-latkowi grozi dożywocie za kratkami.

Autor: EWS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić