Lekarka Magdalena Dobrowolska opublikowała w niedzielę w mediach społecznościowych zdjęcia kolorowych, metalowych kulek, które trzeba było usunąć z brzucha małego pacjenta. Post udostępniło ponad 10 tys. osób. Okazuje się, że zabawka może być bardzo niebezpieczna.
Tym razem udało je się usunąć metodą gastroskopii i dziecko nie potrzebowało operacji – napisała lekarka.
"Wyrzućcie to dziadostwo z domu". Lekarka ostrzega przed niebezpieczeństwem
Jak alarmuje lekarka, do szpitali trafia coraz więcej dzieci z magnesami neodymowymi w brzuchu. Ich połknięcie może spowodować poważne szkody w organizmie. Możliwe jest zadławienie, a także uszkodzenie narządów wewnętrznych.
Kulki nie zrobiły "dziury" w przewodzie pokarmowym dziecka, ale gdyby poleżały tam jeszcze kilka dni to pewnie by tak się stało. Nie ma tygodnia, żeby do nas do szpital nie trafiło dziecko, które zjadło magnesowe kulki – stwierdziła lekarka.
Magdalena Dobrowolska zwróciła się także z prośbą do rodziców.
Jeśli macie to w domu wyrzućcie to dziadostwo i nigdy kupujcie tej pseudozabawki – zaapelowała.
Zmora szpitali dziecięcych. Kolejny taki przypadek
To nie pierwszy przypadek połknięcia magnetycznych kulek przez dziecko. Około miesiąc temu, krakowscy lekarze musieli operacyjnie usuwać z brzucha dziecka aż 50 takich magnesów. Nie tak dawno w mediach pisano także o rodzeństwie, które również połknęło po kilkadziesiąt kuleczek.
Do uszkodzeń narządów wewnętrznych dziecka może dojść ze względu na to, że kulki są magnetyczne. Jak tłumaczą lekarze, mogą one zwierać się przez ściany przewodu pokarmowego i powodować niedrożności. Na szczęście nie zawsze konieczna jest pełna operacja, w niektórych wypadkach kulki udaje się usunąć podczas zabiegów endoskopowych.
Obejrzyj także: Koronawirus a ciąża. Zaskakujące wyniki badań
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.