Czasami zapominamy kupić bilet w komunikacji miejskiej, a innym razem robimy to celowo. Podróżowanie na gapę ma jednak więcej minusów niż plusów, zwłaszcza, jeśli trafimy na kontrolę. Otrzymany mandat lepiej od razu zapłacić, by nie narobić sobie większych problemów.
Niektórzy sporadycznie wsiadają do autobusu lub metra bez biletu, inni w ogóle. Jedno jest pewne - warto być uczciwym, a przy okazji oszczędzić sobie stresu. Gdy złapie nas kontrola, najlepiej zapłacić mandat od razu. W przeciwnym wypadku możemy trafić do rejestru dłużników.
Rekordzista musi oddać 86 tys. złotych. Jest nim mężczyzna z Trójmiasta. Trafił na listę dłużników, a wszystko to z powodu nieopłacania mandatów. Aby narobić sobie problemów, wystarczy nie zapłacić kary przez 30 dni i mieć zaległość na min. 200 zł.
Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor obecnie w całym kraju zaległości z powodu nieopłaconych kar za jazdę bez biletu ma prawie 100 tys. Polaków. Łączna suma długów gapowiczów to w sumie 141 mln złotych.
Jak podaje Trójmiasto.pl, w tym rejonie rekordzista musi zapłacić aż 86 tys. złotych. To 57-latek z Sopotu. Na drugim miejscu jest 58-latek z Gdyni, który musi oddać 60 tys. złotych. Na pierwszym miejscu pod względem liczby dłużników jest jednak województwo mazowieckie. Tam liczba dłużników to prawie 20 tys. osób.