Wydawać by się mogło, że naukowcy dostarczyli już społeczeństwu wystarczająco wielu dowodów na istnienie koronawirusa. Nic bardziej mylnego! Ten mieszkaniec Łodzi nawoływał do zdejmowania maseczek, a tych, którzy jednak woleli zachować obowiązujące zasady "karał" kijem.
Czytaj także: Lębork. Makabryczne odkrycie w lesie
Traf chciał, że antycovidowiec trafił na jednego ze strażników miejskich w cywilu. Strażnik szybko wezwał swoich kolegów i obezwładnił grożącego przechodniom kijem "sceptyka".
W pobliżu teren patrolowała straż miejsca konno. Funkcjonariusze szybko dotarli na miejsce, zakuli w kajdanki mężczyznę i poczekali na przyjazd policji. Incydent miał miejsce w piątek, ale strażnicy poinformowali o nim dopiero w poniedziałek.
Z relacji "Faktu" wynika, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Zdejmowanie ludziom maseczek z twarzy i bicie ich kijem bez wątpienia wymaga "dodatkowej odwagi".
Czytaj także: Nocna decyzja ws. zakazu handlu. Projekt trafił do Sejmu
Nie wiadomo, jaką karę poniesie napastnik. Może spodziewać się zażaleń ze strony poszkodowanych przechodniów za naruszenie nietykalności (zdejmowanie maseczek z twarzy, bicie kijem) oraz listu z sanepidu za nieprzestrzeganie obowiązujących zasad sanitarnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.