W Londynie pod ambasadą Francji doszło do starć policji z muzułmańskimi demonstrantami domagającymi się "szacunku dla Proroka". Protestujący są wściekli na prezydenta Emmanuela Macrona za obronę karykatury z Charlie Hebdo.
Demonstranci zgromadzili się z tabliczkami, na których wyrazili swój sprzeciw. Było to m.in. "Nie będziemy tolerować braku szacunku dla naszego ukochanego proroka", "Największym terrorystą na Ziemi jest Macron" i "Zniewaga to nie wolność słowa". Na wielu transparentach widniały także groźby dla prezydenta.
Macron stał się obiektem nienawiści, ponieważ stanął w obronie karykatur Charlie Hebdo, które przedstawiały Mahometa. Po tym, jak zamordowano nauczyciela oraz kolejne trzy osoby z Nicei, powiedział, że Francja „nie zrezygnuje z naszych wartości”
Rzecznik policji metropolitalnej potwierdził, że demonstracje przed ambasadą Londynu zostały rozproszone. Funkcjonariusze zachęcali protestujących do rozejścia się i większość posłuchała. Część demonstrujących stawiała opór. Kilka osób zostało aresztowanych, wystawiono także 13 mandatów karnych.
Na Twitterze ambasada francuska w Londynie opublikowała oświadczenie w tej sprawie.
Francja jest celem ataków terrorystycznych, przeciwko naszej wolności wypowiedzi [...] Pozostaniemy tym, czym jesteśmy, wolnym, tolerancyjnym krajem, dumnym z humanistycznych wartości demokracji - napisano.
Czytaj także: Ludzie uciekają z miast. Lockdown we Francji
Reakcja na słowa Macrona miała charakter globalny. Tysiące ludzi wyszło z piątkowych nabożeństw, aby dołączyć do antyfrancuskich protestów w Pakistanie, w Afganistanie francuska flaga została podpalona. Inni wyrażali swój gniew w Indiach, Bangladeszu i Indonezji, paląc wizerunki Macrona i depcząc jego zdjęcia. Protestujący zebrali się również przed francuskimi ambasadami w Kopenhadze, Moskwie oraz Turcji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.