Dokument, który został podpisany przez białoruskiego dyktatora, jest zatytułowany "O rozpatrzeniu odwołań obywateli Białorusi mieszkających za granicą w sprawie popełnionych przez nich przestępstw". Przewiduje on powołanie specjalnej komisji, która rozpatrzy takie odwołania.
"Przestępstwa o charakterze protestacyjnym"
Na jej czele stanie Prokurator Generalny, a w jej skład wejdą szefowie ministerstw, posłowie i "przedstawiciele struktur publicznych". Wnioski mogą składać Białorusini przebywający za granicą, którzy po 1 stycznia 2020 r., "dopuścili się czynów uznawanych na Białorusi za wykroczenia administracyjne lub przestępstwa o charakterze "protestacyjnym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokurator generalny Białorusi Andrej Szwed zapewnia, że to dotyczy osób, które chcieliby wrócić do kraju, ale boją się aresztowania. - Decyzje będą pozytywne w stosunku do tych osób, które nie popełniły przestępstw, które nie naruszyły naszego porządku konstytucyjnego, które wyraziły skruchę i naprawdę chcą wrócić i spokojnie żyć w naszym kraju - powiedział.
Muszą wrócić do kraju w ciągu 3 miesięcy
Z dokumentu wynika, że osoba po decyzji jest zobowiązana do powrotu na Białoruś w ciągu trzech miesięcy. Dekret głosi, że decyzje procesowe w stosunku do powracających są możliwe "wyłącznie po decyzji Prokuratora Generalnego lub osoby działającej w jego imieniu".
Kanał "Puł Pierwogo" na Telegramie nie pisze o represjach, lecz o tym, że dekret dotyczył będzie osób, które naruszyły prawo. Białoruska propaganda podaje, że Łukaszenka "orientuje się na pracę nie tylko z uciekinierami".
Tą kwestią trzeba zająć się w społeczeństwie. Potrzebne jest rozwiązanie — cytuje kanał Łukaszenkę.
"Stoją jak hieny"
Z rozmowy z prokuratorem generalnym wynika, że dekret ma dotyczyć też "planów uciekinierów", "walki o finanse" i "największych ich lęków". Łukaszenka zapowiedział dużą naradę z przedstawicielami "resortów siłowych", żeby "otwarcie porozmawiać o zadaniach i brakach".
Zadaje im się pytania: Kim jesteście, kto za wami stoi? Tu krzyczą, że z Białorusi uciekło milion ludzi, tu są w Polsce, na Litwie i Ukrainie jak hieny, stoją na obwodzie i kłapią zębami – grzmi Łukaszenka.