Aleksander Łukaszenka nie przestaje zaskakiwać. Białoruski dyktator nadal bagatelizuje pandemię koronawirusa, czego dał wyraz podczas jednego ze spotkań z obywatelami. Polityk wygłosił tam kontrowersyjną przemowę, która odbiła się szerokim echem na całym świecie.
Czytaj też: Aktorka pokłóciła się z fanem. Poszło o maseczki
Z wypowiedzi Łukaszenki wynika, że ten nie wierzy w prawdziwość pandemii. Podczas spotkania z obywatelami radził im, aby się za bardzo nie przejmowali koronawirusem, gdyż jego zdaniem największa choroba ludzkości jest w głowie.
Dyktator zwrócił się nawet do jednej z młodych kobiet w tłumie. Stwierdził, że ta ze względu na wiek nie powinna zwracać uwagi na COVID-19, gdyż wirus nie jest dla niej zagrożeniem.
Łukaszenka zwrócił się również do "międzynarodowych kanciarzy". Nie wiadomo, kogo dyktator miał konkretnie na myśli, ale oskarżył ich o wykorzystanie pandemii do celów zarobkowych. Podsumowując stwierdził, że czas zakończyć pandemię, a samo WHO przygotowuje już na to świat mówiąc o lecie 2022 roku.
Chcę powiedzieć tym wszystkim międzynarodowym kanciarzom "wystarczy". Już wywinęliście nam kieszenie na tyle, że nic już w nich nie zostało - mówił Łukaszenka.
Tymczasem zakażeń na Białorusi systematycznie przybywa. Jednocześnie niezależni dziennikarze ujawniali jakiś czas temu, że liczba zgonów i przypadków jest mocno zaniżona. Jeden z tamtejszych reporterów pandemiczną sytuację określił nawet "piekłem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.