Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka wygłosił przed obywatelami płomienne przemówienie. Z okazji Wielkanocy pojawił się w jednej ze wsi na wschodzie kraju. Zanim złożył hołd dyktaturze, stwierdził ponownie, że Zachód, w tym Polska, nie ma m.in. soli, po którą tłumy ciągną rzekomo na Białoruś.
Nagranie z wystąpienia Łukaszenki opublikował kanał "Biełsat". Na krótkim filmie widać prezydenta przemawiającego przed ludźmi trzymającymi flagi narodowe. Z uwagą wsłuchują się oni w słowa dyktatora.
Otworzyliśmy granice dla nich z okazji katolickich Świąt Wielkiej Nocy. No i Radunica [dzień pamięci zmarłych] będzie za kilka dni. Niech ludzie przyjadą z Polski, Litwy, Łotwy na groby swoich krewnych, jak to zawsze było. Przecież wy sami... Ktoś się wyprowadził, ktoś się stąd przeniósł - zaczął.
Czytaj także: Łukaszenka o Polsce. "Zobaczcie, co się dzieje"
Następnie Łukaszenka podkreślił, że wprowadził "bezwizowy wjazd", a "oni nie wypuszczają swoich ludzi na Białoruś". Powodem ma być... brak soli. Zdaniem Łukaszenki, Polacy mają jeździć do sąsiedniego kraju, by zakupić najpotrzebniejsze produkty spożywcze, których brakuje w sklepach.
Ludzie jadą do nas i kupują sól. Oni nie mają soli. Wielki Zachód, bogaty Zachód, a soli nie ma. I jeszcze, żeby ludzie nie mówili o tym, że Białorusini normalnie żyją, oni ich po prostu nie wypuszczają - prawi przekonany o swojej racji Aleksander Łukaszenka.
To jeszcze nie wszystko. Na koniec dumny z siebie Łukaszenka przeszedł wszelkie granice...
Oto i cała demokracja. Chwała Bogu, że mamy dyktaturę! Cały czas mnie krytykowali: "Dyktatura! Dyktatura!" Przynajmniej porządek jest - podsumował prezydent Białorusi.
Całe nagranie można zobaczyć poniżej.
Śmieją się z Łukaszenki. "Dyktatorzysko nad mogiłką"
Polscy internauci chętnie komentują absurdalne wystąpienie Aleksandra Łukaszenki. Wyśmiewają jego "patetyczną" przemowę.
A ja mam sól morską. I nie z Białorusi, bo tam morza niet. Ale milusi i wesolusi ten dyktatorzysko nad mogiłką.
U mnie jest sól tylko dlatego, że ja dużo płaczę (z zazdrości, że na Białorusi jest lepiej), następnie zbieram łzy i odparowuję wodę.
Niedługo po ocet trzeba będzie jeździć do bolszewików.