Jak donosi "Fakt" Antoni Macierewicz mimo iż w styczniu 2018 r. przestał być szefem MON, nadal korzysta z przywilejów ministerialnych. Okazuje się, że polityk PiS podróżuje służbową limuzyną Żandarmerii Wojskowej. Ma kierowcę i ochroniarza.
Taką decyzję podjął w lutym 2018 ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Powód przyznania mu ochrony nie jest oficjalnie znany.
Politycy nowej władzy zapowiadali, że zajmą się sprawą ochrony Antoniego Macierewicza.
Czytaj więcej: Będzie spór w koalicji rządowej? Oto newralgiczny temat
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od lutego 2018 Macierewicz na podstawie nielegalnej decyzji ministra Błaszczaka korzysta z limuzyny Żandarmerii Wojskowej z kierowcą i ochroną. Już niedługo obydwaj wiceprezesi PiS będą musieli zwrócić budżetowi państwa pieniądze za tę bezczelną partyjną prywatę - pisał 21 października Tomasz Siemoniak z KO, który w nowym rządzie Donalda Tuska zajmuje się teraz służbami specjalnymi.
Po spotkaniu, które odbyło się 16 grudnia, Janusz Sejmej, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, potwierdził "Faktowi", że Antoni Macierewicz nadal korzysta z ochrony ministerialnej. Podkreślił, że obecnie resort obrony bada tę sprawę.
Warto również zauważyć, że niedawno Marcin Kierwiński, nowy szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ogłosił, że policja nie będzie już ochraniać domu Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu.
Jerzy Dziewulski: Antoni Macierewicz "otwarcie wykorzystuje możliwości państwa"
Na łamach "Faktu" do tych doniesień odniósł się Jerzy Dziewulski, były poseł i szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. - Wołałbym, żeby MON, zamiast oglądać siebie, oglądał MSWiA. Będzie znacznie lepszy efekt - powiedział.
Dodał, że "minister spraw wewnętrznych jest tu wzorem". - Załatwił sprawę w ciągu jednego dnia i po kłopocie. Ma rację, nie ma policji w charakterze agencji ochroniarskiej. Trzeba patrzeć na ten wzorzec - podkreślił.
Jerzy Dziewulski zaznacza, że Antoni Macierewicz "otwarcie wykorzystuje możliwości państwa". - Wykorzystuje pieniądze państwa. Innych słów tu użyć nie można. Wykorzystuje dla własnych potrzeb - podkreśla rozmówca "Faktu".
On nie ma takiego przywileju, żeby przedłużać ochronę za pieniądze budżetowe, bo ta ochrona de facto nigdy mu się nie należała. To są koszty dzienne dochodzące do 1 tys. zł. W przypadku z samochodem. A więc to nie jest koszt wysłania człowieka. Nic z tych rzeczy - zaznacza były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
- Problem polega nie na tym, że dotyczy to jego bezpieczeństwa. To dotyczy wygody. Bo fajnie mieć człowieka, który za nami chodzi, nosi teczki i walizki. Albo robi zakupy i jedzie tam, gdzie się chce za państwowe pieniądze. Nie trzeba też się martwić, gdzie się zaparkuje samochód - wskazuje Jerzy Dziewulski.
Źródło: Fakt
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.