Doniesienia o koszmarnym traktowaniu psa pojawiły się w czerwcu. Zbigniew K. może wkrótce stanąć przed sądem. Wrocławska prokuratura zarzuca mu znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad czworonogiem rasy shih tzu.
Ziejące rany zamiast oczu. Straszny widok na posesji
Znajdującego się w tragicznym stanie psa zauważył na jednej z posesji mieszkaniec Wrocławia. Zwierzę zamiast oczu miało wielkie, ziejące rany. Mężczyzna natychmiast zawiadomił policję. Sprawą zainteresowała się fundacja Centaurus.
Gdy w nocy odbieraliśmy Gucia w asyście policji, cierpiał tak bardzo, że wył z bólu. Przeraźliwym głosem prosił o pomoc. Nie widział nic, nie słyszał nic. Zamknięty w imadle niewyobrażalnego bólu, błagał o ratunek – opisują pracownicy organizacji.
Właściciel Gucia miał zdobyć się podczas interwencji na wstrząsające wyznanie. Stwierdził, że polewał psu oczy wodą utlenioną, ponieważ ropiały. W ten sposób podobno próbować je wyleczyć.
Pies został zabrany do kliniki weterynaryjnej. Uszkodzenia gałek ocznych zwierzęcia były jednak zbyt duże, by można było mu pomóc. Shih tzu był także niedożywiony i bardzo wychudzony. Miał zrośnięte uszy, a badania wykazały szmery w sercu.
Psiaka nie udało się uratować. Właściciel stanie przed sądem
Na leczenie czworonoga rozpoczęto zbiórkę. Mimo wysiłków weterynarzy, Gucia jednak nie udało się uratować. W związku z tym pieniądze postanowiono wykorzystać na "postawienie jego oprawców przed sądem".
We wrześniu sprawa trafiła do prokuratury, teraz przeciwko Zbigniewowi K. przygotowano akt oskarżenia. Małgorzata Dziewońska, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" podkreśla, że u psa doszło m.in. do zapalenia otrzewnej, perforacji ściany dwunastnicy w miejscu jej przewlekłego owrzodzenia, przewlekłego zapalenia przewodu pokarmowego oraz zapalenia obu gałek ocznych i tkanek miękkich wokół oczu. Właściciel zwierzęcia ma wkrótce ponieść konsekwencje swoich czynów.
Czytaj także: Znęcał się nad psem w windzie. Wszystko nagrała kamera
Obejrzyj także: 67- latka wrzuciła kocięta w reklamówce do rzeki. Uratowała je przypadkiem przechodząca kobieta
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.