5-letnia Eliza była osobą niepełnosprawną. Miała porażenie czterokończynowe oraz poważne schorzenia układu nerwowego. Zmarła w wyniku zagłodzenia i licznych zaniedbań. Badania wykazały zanik tkanki mięśniowej.
W chwili zgonu dziewczynka była odwodniona, miała zanik tkanki podskórnej, a także mięśniowej. Dodatkowo dziecko w ogóle nie opuszczało mieszkania, nie podawano mu też leków - mówi prokurator Paweł Nikiel z Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Północ, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Dziewczynka zmarła w październiku 2017 roku w Bielsku-Białej. Policję wezwał lekarz, który był przerażony stanem zwłok. Eliza miała leżeć w kojcu, w którym zalegały śmieci. Warunki w mieszkaniu pary były zatrważające, przy łóżeczku ich drugiej córki znaleziono półmetrowy stos niedopałków.
Rodzice nie utrzymywali kontaktu z rodziną i sąsiadami. Eliza umierała powoli przez kilka miesięcy i nikt nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia. Nie wiedział nawet MOPS, ponieważ Karolina G. i Damian Cz. nigdy się tam nie zgłosili po pomoc.
Sekcja zwłok wykazała, że Eliza zmarła na zapalenie płuc, którego nikt nie leczył. Rodzice dziewczynki zostali oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, a także znęcanie się nad drugą córką.
W czwartek 25 czerwca ruszył proces w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Na sali znalazł się jedynie ojciec 5-letniej Elizy, ponieważ matka odmówiła wyjścia z celi. Prokuratura walczy o podwyższenie wyroku dla obojga rodziców. Wcześniej zostali skazani na 15 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.