Łukasz Żak miał doprowadzić do wypadku, w którym zginął 37-letni Rafał. Tragedia rozegrała się w niedzielę w nocy na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Żak miał kierować volkswagenem arteon, który uderzył w tył forda.
Drugim pojazdem jechał Rafał z rodziną. On zginął na miejscu, a jego bliscy trafili do szpitala. Z kolei w volkswagenie, oprócz kierującego Łukasza Żaka, byli trzej mężczyźni. Cała czwórka uciekła, zostawiając w pojeździe poszkodowaną kobietę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani. Obecnie przebywają w areszcie. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy poszkodowanym i utrudniania postępowania karnego. To oni mieli pomóc Łukaszowi Żakowi w ucieczce. Cała trójka była pijana w momencie wypadku. Wiele wskazuje na to, że poszukiwany sprawca wypadku także kierował pod wpływem alkoholu.
Prokurator Rejonowy zarządził poszukiwania podejrzanego Łukasza Żaka listem gończym. Sąd Rejonowy dla Warszawy - Śródmieścia w Warszawie zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 14 dni. Poszukiwania mężczyzny trwają.
Łukasz Żak poszukiwany listem gończym. Nagranie z nim krąży w sieci
Internauci bardzo szybko znaleźli informacje o Łukaszu Żaku z pomocą mediów społecznościowych. Okazało się, że przed laty sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej udostępnił w sieci nagranie, na którym rapuje. Było to w ramach Hot16challenge, które polegało na utworzeniu 16 zwrotek tekstu do muzyki. Akcja była popularna w mediach społecznościowych w dobie pandemii koronawirusa. Gdy jednak wielu wykazywało w ten sposób wsparcie dla medyków w swoich tekstach, Łukasz Żak wolał pozostać przy wulgaryzmach i wyzwiskach.
Rapował o "ch***h" dla konfidentów" i że ma "w głowie terror". - J***ć covid i korony, sześćdziesiątki, farmazony - słyszymy na nagraniu. Nawet przy nominacjach dla kolejnych osób Łukasz Żak rzucił ponownie "k***ą". Nagranie jest opatrzone makabrycznym zdjęciem, na którym podejrzany ma zakrwawioną twarz.
Postać Łukasza Żaka już budzi ogromne emocje. Podobne do tych, jakie internauci żywią wobec Sebastiana Majtczaka - sprawcy wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Znamienne jest to, że do tragedii na Trasie Łazienkowskiej doszło w rocznicę dramatu na autostradzie - 16 września.
- Trzeba zrozumieć rozgoryczenie osób, które czytają te doniesienia. To, co się stało, jest bulwersujące - przyznał w niedawnej rozmowie z nami ks. Andrzej Jakubaszek, proboszcz parafii św. Rity z Casci w Warszawie. Duchowny dobrze znał ofiary niedzielnego wypadku.