W środę premier Mateusz Morawiecki ogłosił poluzowanie obostrzeń związanych z zakrywaniem nosa i ust. Maseczki już nie będą konieczne w przestrzeni publicznej na otwartym terenie. Trzeba jednak być uważnym, bo to nie oznacza, że maseczki już całkowicie są zbędne.
Nie musimy zakładać maseczki, gdy jest możliwe zachowanie dystansu społecznego. Dlatego przykładowo na zatłoczonym chodniku już trzeba zakryć nos i usta. Ten sam nakaz obowiązuje w zamkniętych pomieszczeniach. A co z samochodami?
Wysokie kary za brak maseczki w samochodzie
W tej kwestii nic się nie zmienia. Maseczka nie jest potrzebna, gdy jedziemy sami lub z osobą, z którą na co dzień mieszkamy. Gdy jednak pasażerem jest na przykład znajomy, to już wszyscy w aucie muszą zakryć nos i usta.
Zakrywanie ust i nosa konieczne jest w środkach publicznego transportu zbiorowego oraz w samochodzie osobowym, w którym poruszają się co najmniej dwie osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie. W komunikacji i taksówce maseczka jest więc obowiązkowa, chyba że kabina kierowcy oddzielona jest od przedziału pasażerskiego - mówi w portalu dziennik.pl komisarz Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
Jeżeli nie zastosujesz się do tego przepisu, to musisz się liczyć z wysokim mandatem. Policja wyjaśnia, że może to być nawet 500 zł. W dodatku grozi także kara administracyjna, która wynosi od 5 do 30 tys. zł.
Czytaj także:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.