Doniesienia o śmierci Mariki Dzioby potwierdziła Marzena Suska. Matka 32-latki dowiedziała się o tym od pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Bielanach w Toruniu. Pani Suska przyznała, że liczyła się z prawdopodobieństwem śmierci córki ze względu na bardzo zły stan jej zdrowia.
Tę bolesną informację z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Bielanach w Toruniu odebrałam telefonicznie dziś (środa, 21 września), po godzinie 11.00. Marika odeszła. Niestety stan Mariki od dawna był zły i liczyliśmy się już z takim scenariuszem – podkreśliła Marzena Suska w rozmowie z dziennikiem "Nowości".
Przeczytaj także: 30-latek z Rosji dokonał masakry w 5-gwiazdkowym hotelu w Turcji
Marika Dzioba nie żyje. Osierociła dwoje dzieci
Marzena Suska wyjaśniła, że mimo wysiłków lekarzy, którzy do ostatnich chwil walczyli o życie Mariki Dzioby, stan jej córki był zbyt poważny. Doszło do tego, że krtań i tchawica 32-latki się zapadły, a ona sama zaczęła się dusić.
Córka dusiła się; tchawica i krtań dosłownie się zapadały. Wiemy, że lekarze robili wszystko, co w ich mocy – wymieniała Marzena Suska w rozmowie z "Nowościami".
Chciała rozwieść się z mężem
Marika Dzioba osierociła dwoje dzieci, 13-letnią Zuzannę i 6-letniego Mateusza, którzy trafili pod opiekę babci. 32-latka trafiła do szpitala po tym, jak jej własny mąż próbował ją zamordować. Maciej D. poderżnął żonie gardło, a po wszystkim popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg.
Przeczytaj także: Tą sprawą żyła cała Polska. Po 25 latach sąd wydał wyrok
Cały kraj poznał historię Mariki Dzioby dzięki programowi "Interwencja". 32-latka planowała rozwieść się z mężem, na co Maciej D. nie chciał się zgodzić. Według funkcjonariuszy policji mężczyzna zaplanował atak na żonę, a jego zamiarem było morderstwo.
Tam była rzeź. Jak syn samochód przyprowadził, to był cały we krwi, ociekał nią. Policja powiedziała, że to nie było w afekcie, że to było wszystko zaplanowane – opowiadała Marzena Suska w programie "Interwencja".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.