Marszałek Senatu Tomasz Grodzki jest profesorem nauk medycznych, chirurgiem klatki piersiowej i transplantologiem. Od prawie roku pracuje jako wolontariusz w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie, w którym kiedyś był dyrektorem.
Jakiś czas temu do placówki trafiła 35-letnia pacjentka, której groziła śmierć z powodu uduszenia. Zabiegi udrażniające nie przyniosły rezultatu, dlatego lekarze podjęli decyzję o operacji.
Była bardzo zrezygnowana. Cierpiała od wielu lat z powodu postępującego zwężenia tchawicy. To oznacza, że nie mogła zwyczajnie oddychać i codziennie się dusiła. Choć była leczona w wielu ośrodkach akademickich w Polsce, wielokrotnie hospitalizowana i poddawana zabiegom poszerzania dróg oddechowych, wciąż dochodziło do nawrotów zwężenia, a pacjentka cały czas poddawana była kolejnym zabiegom poszerzania tchawicy. Była tym wszystkim niezwykle zmęczona, zrezygnowana, myślała nawet o zakończeniu swojego życia - powiedział "Faktowi" Tomasz Grodzki.
Zespół chirurgów, do którego należał Marszałek Senatu, przeprowadził pionierską operację. Polegała ona na usunięciu fragmentu tchawicy i wstawieniu w to miejsce części chrząstki żebra pacjentki.
Tomasz Grodzki podkreśla, że zabieg nie był łatwy, a 35-latka wiedziała, że może umrzeć. "Kobieta była na to gotowa, była bardzo zmęczona całą sytuacją. Bardzo zrezygnowana wieloletnim cierpieniem" - powiedział.
Czytaj także: Pojawia się, gdy rak zaatakuje mózg. Nie lekceważ
Chirurdzy ze Szczecina uratowali kobiecie życie. "Nie umiem wyrazić mojej wdzięczności"
Operacja trwała ponad trzy godziny, ale na szczęście zakończyła się pomyślnie. Pacjentka czuje się coraz lepiej.
Obecnie kobieta przebywa już w domu. Czuje się dobrze, oddycha swobodnie i w końcu mówi, choć bardzo cicho. Musi się nauczyć tej zupełnie nowej dla niej sytuacji - powiedział w rozmowie z "Faktem" Marszałek Senatu.
Operacja, którą przeszłam w Zdunowie, dała mi szansę na swobodny oddech na dłużej - coś, w co przestałam już wierzyć i co wydawało się niemożliwe w moim przypadku. (...) Moje życie było podzielone na ciągłe powroty do szpitala na kolejne operacje i bardzo krótkie okresy swobodnego oddychania. Nowa operacja, którą mi zaproponowano, była dużym ryzykiem, ale i wielką nadzieją na powrót do normalnego życia. Było ciężko, ale warto było podjąć to ryzyko. Chyba nigdy od początku mojej choroby nie oddychało mi się tak dobrze przez tak długi czas. Każdy dzień życia i każdy oddech jest cudem i nie umiem wyrazić mojej wdzięczności dla operujących mnie lekarzy za ten dar, jak i dla całego personelu szpitala w Zdunowie za wspaniałą, pełną troski opiekę - napisała w liście do szpitala 35-latka.
Zobacz także: Szczepienie kobiet w ciąży. Lekarka wyjaśnia, dlaczego warto się zdecydować
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.