W środę 19 czerwca gruchnęła wieść, że na plaży w Helu widziano wieloryba. Turyści robili zdjęcia, które trafiły potem m.in. do lokalnych mediów. I faktycznie, patrząc na fotografie, można uwierzyć, że to Bałtyk wyrzucił na brzeg ciało martwego wieloryba. Ale ci, którzy podeszli bliżej, zorientowali się, że nie ma mowy o sensacyjnym znalezisku.
Według trójmiejskiej "Gazety Wyborczej", to, co widać na zdjęciach wykonanych przez turystów, jest jedynie wiernie odtworzoną makietą wieloryba. Utworzono ją na potrzeby serialu, który realizowany jest w Helu dla serwisu Max.
Mogę potwierdzić, że jest to rekwizyt filmowy na plaży na wysokości Agencji Mienia Wojskowego. To sztuczny wieloryb, wydano zgodę na kręcenie zdjęć przez polski podmiot, w tym miejscu, do końca czerwca. Zapewniam, że nie ma tu w okolicy prawdziwego wieloryba - potwierdza Magdalena Kierzkowska, rzecznik prasowa Urzędu Morskiego, cytowana przez nowiny24.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wieloryb znaleziony na plaży w Helu
Serwis Max to nowa platforma streamingowa Warner Bros. Discovery. Nie wiadomo jeszcze, w jakich scenach pojawi się ów rekwizyt.
Wieloryb na plaży to tylko przedsmak tego, co nadchodzi. Wkrótce okaże się, jakie niespodzianki przygotowaliśmy dla swoich widzów - zapowiada biuro prasowe Warner Bros. Discovery.
Pozostaje się zatem cieszyć z faktu, że wieloryb okazał się być jedynie rekwizytem. W innym wypadku ssak potrzebowałby natychmiastowej pomocy, by móc wrócić do swojego naturalnego środowiska.
Jak przypomina "Wyborcza", wieloryby - te prawdziwe - pojawiają się w Bałtyku coraz częściej. Ostatnie takie spotkanie odnotowano w marcu ubiegłego roku, kiedy to wieloryb pływał 70 km na północ od Zatoki Gdańskiej.