Maryla Rodowicz wywołała jakiś czas temu niemały skandal. Wszystko przez niefortunną wypowiedź, która padła z jej ust w jednym z wywiadów.
A ta z pewnością nie spodobała się władzom Telewizji Polskiej, z którą od lat współpracuje piosenkarka. - TVP to jest reżimowa, rządowa telewizja. Artyści bojkotują festiwal w Opolu. Jest mały skład, w kółko te same nazwiska, na sylwestrowym koncercie też. Mi brakuje tej całej nowej generacji, tego młodego rzutu - żaliła się "Plotkowi".
Oprócz tego narzekała na partię rządzącą i życzyła im przegranej w wyborach. Całkiem odważnie, biorąc pod uwagę fakt, że zasiada w jury "The Voice Senior".
Kolejna edycja pod znakiem zapytania?
I choć ostatnią edycję programu wygrał jej podopieczny - Zbigniew Zaraznek, okazuje się, że przez słowa, które padły w wywiadzie, gwiazda może stracić tę pracę.
Czy odczuje konsekwencje swoich słów? - Jeszcze nie odczułam konsekwencji, ale wszystko przede mną. Nikt się ze mną nie kontaktował - wyznała Rodowicz w rozmowie z "Pomponikiem".
Wiem, że mój menedżer był czołgany i wzywany na dywanik. Pytali go, "kto jej to kazał powiedzieć i kto jej to podpowiedział". Nie chciałabym stracić tej pracy, telewizja to jest moje ulubione medium. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to jest TVP, czy Polsat, po prostu bardzo lubię telewizję. Może dlatego, że jestem wychowana w czasach, gdy była tylko telewizja od lat 70 - dodała.
Okazuje się jednak, że sytuację udało się załagodzić. - Prowadziliśmy sympatyczne, konkretne i miłe rozmowy. I to jest najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło - powiedział portalowi Bogdan Zep, menedżer gwiazdy.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.