16 lutego światowe media obiegły informacje o śmierci Aleksieja Nawalnego. Służba więzienna utrzymywała, że opozycjonista miał zasłabnąć w czasie spaceru. Mimo akcji reanimacyjnej, jego życia nie udało się uratować. Julia Nawalna, wdowa po polityku, jest przekonana, że jej mąż został zamordowany na rozkaz Kremla.
Po śmierci Nawalnego, jego matka Ludmiła złożyła w rosyjskim sądzie pozew, w którym wskazywała, że jej synowi nie zapewniono odpowiedniej opieki medycznej. W odpowiedzi na jej skargę wskazano, że powództwo w tej sprawie mógłby wnieść tylko sam Aleksiej Nawalny.
Ciekawe w jaki sposób? - dopytuje Iwan Żdanow, współpracownik Aleksieja Nawalnego na swoim profilu na Telegramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żdanow przypomniał również, że sam opozycjonista wielokrotnie wnosił do sądu skargi w związku z niezapewnieniem mu odpowiedniej opieki medycznej w koloniach karnych, w których przebywał w ostatnich latach.
Te roszczenia odrzucano. Teraz go zabili, a skargi jego bliskich są oddalane z uzasadnieniami, które są dla nich upokarzające - dodał Żdanow.
Julia Nawalna skomentowała decyzję rosyjskiego sądu
Żona zmarłego opozycjonisty zareagowała na wiadomość o odrzuceniu skargi. Zamieściła na portalu X wpis, w którym stwierdziła, że sprawę umorzono, bo groziła ona ujawnieniem dowodów na to, że Aleksiej Nawalny został zamordowany.
Dzisiaj w Labytnangi odbył się proces w sprawie roszczenia matki Aleksieja przeciwko kolonii za niewłaściwe zapewnienie opieki medycznej. Sąd oddalił powództwo. Powód jest tylko jeden - na rozprawie musieli przedstawić dokumenty i filmy o tym, co wydarzyło się 16 lutego - napisała wdowa po opozycjoniście.
Czytaj też: "NATO powinno się szykować". Ile mamy czasu?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.