Do tragedii doszło we wtorek 27 czerwca w Parku Miejskim w Kaliszu. W godzinach popołudniowych matka spacerowała z synem nad rzeką Prosną. Nagle 13-latek wpadł do wody, a zdesperowana kobieta rzuciła się mu na ratunek.
Ratowała tonącego syna. Nie żyje
Na miejsce natychmiast wezwano straż pożarną. Chłopiec wyszedł z wody o własnych siłach, ale jego mama nie wypłynęła. Dopiero po półtorej godziny poszukiwań ciało wyłowili nurkowie ze straży pożarnej. Przyjechali aż z Konina ponieważ w Kaliszu nie ma jednostki ratownictwa wodnego.
Trzeba ustalić, co sprawiło, że kobieta zginęła. Musimy pamiętać, że Prosna jest spokojną rzeką w porównaniu np. z Wartą. Możliwe, że doszło do zawału serca, może zmarła w coś się zaplątała – powiedział "Faktowi" prok. Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z nieoficjalnych przekazów wiadomo, że kobieta nie potrafiła pływać. Być może to miało kluczowe znaczenie. Do tego doszły ogromne emocje związane z tym, że 13-latek znajduje się w wodzie.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do szczegółowych informacji na temat rodziny 42-latki. Kobieta miała siedmioro dzieci i ledwo wiązała koniec z końcem. Ojcowie dzieci nie płacili alimentów. Taisa nie mogła pracować, ponieważ jej 13-letni syn ma autyzm. Utrzymywała się z zasiłków, 500 plus i pomocy MOPS-u.
Wiktor był jej oczkiem w głowie. Reszta wychowywała się sama, najczęściej na ulicy - przekazują sąsiedzi.
Obecnie pociechy 42-latki są pod opieką psychologa. Dla niepełnoletnich poszukiwani są opiekunowie.