W nocy z soboty (23 marca) na niedzielę (24 marca) Rosja przeprowadziła zmasowany atak rakietowy na terytorium Ukrainy. Działania armii Putina objęły również obwód lwowski.
To była ciężka noc. Prawie dwie godziny trwały alarmy. Rosja wypuściła 20 rakiet i siedem dronów Shahed. Znaczna część została zestrzelona - powiedział na antenie Polsat News Andrij Sadowy mer Lwowa.
Dodał, że "rano był kolejny atak, wtedy zaatakowana została nasza część Ukrainy".
Czytaj więcej: Rosjanie przyłączyli się do Ukraińców. Nawołują do ewakuacji
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mer Lwowa: to jest strategia Rosji
Z informacji przekazanych przez mężczyznę wynika, że obwód lwowski, w tym obiekty infrastruktury krytycznej, został zaatakowany przez Rosję przy użyciu rakiet Kalibr. Andrij Sadowy przyznał, że nie ma informacji o ofiarach, ale doszło do dużych zniszczeń.
Oni dalej będą to robić. To jest ich strategia, żeby zlikwidować wszystkie obiekty infrastruktury krytycznej, wszystko to, co daje możliwość, by normalnie żyć - powiedział mer Lwowa i dodał, że część rakiet leciała koło Lwowa i przez Lwów, ale miasto nie zostało zaatakowane.
- Przynajmniej dzisiaj. Wiadomo, że Lwów jest dużym hubem humanitarnym, a także dużo uchodźców mieszka u nas - podkreślił.
We Lwowie mieszka obecnie 50 tys. uchodźców, a 17 tys. rannych znajduje się w szpitalach. - Cały czas musimy rozumieć, że istnieje niebezpieczeństwo. Dzisiaj ludzie całą noc byli w schronach. Szkoda, że rakieta nie została zestrzelona, kiedy była w strefie NATO, wtedy u nas byłoby mniej pracy - powiedział.
Andrij Sadowy: dopóki się bronimy, w Polsce jest normalne życie
Mer Lwowa poinformował również, że po ataku w mieście nie ma problemu z dostawami prądu. - Wszystko może się zmienić w ciągu godziny. Mamy system ogólnopaństwowy i Rosjanie wiedzą, co robią - dodał.
Jego zdaniem, gdyby na Ukrainie znajdowało się więcej m.in. Patriotów "nie byłoby takiej katastrofy". - Oni wiedzą, że nie mamy systemów antyrakietowych, dlatego atakują - mówił.
Musicie zrozumieć, że dopóki my bronimy się, w Polsce jest normalne życie. Jeżeli u nas będą problemy, to rozumiecie, że dla Putina celem jest rejon Morza Bałtyckiego. I Polska, i Litwa, wszystkie państwa bałtyckie są jego celem. Chce kontrolować transport od Morza Czarnego do Bałtyckiego. Jego nie interesuje Ługańsk, Donbas, a transport, który chce kontrolować. Dlatego atakuje obiekty infrastruktury krytycznej, żeby u nas nie było mocy, nie było siły. My mamy siłę - zaznaczył.
Źródło: Polsat News
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.