Nie jest to żaden konkurs. Ale gdyby był, to niechlubny wyczyn mieszkańca Chrzanowa pozwoliłby mu zająć miejsce w czołówce najbardziej pijanych Polaków. Jak informuje ''Gazeta Krakowska'', na Szpitalny Odział Ratunkowy w Chrzanowie trafił mężczyzna, który miał siedem promili alkoholu w organizmie.
Delikwent został ''zabrany'' z ulicy. To mężczyzna doskonale znany chrzanowskiej policji. Znajomość z funkcjonariuszami ''pielęgnuje'' nie od dziś.
Tym razem kompletnie pijany mężczyzna dał się we znaki policjantom. Nie tylko nie spał, ale i był wyjątkowo żywotny. Budził się, krzyczał i przeklinał. Trudno było go uspokoić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż mężczyzna znacznie przekroczył dawkę alkoholu uznawaną za śmiertelną, przeżył. Jak to możliwe?
Przeżył mimo ''śmiertelnej dawki'' alkoholu. Jak to możliwe?
Nie chodzi o błąd w pomiarach, raczej trudno to także rozpatrywać w kategoriach cudu. Przyjmuje się, że dawka śmiertelna alkoholu wynosi 8 gramów czystego alkoholu na 1 kg masy ciała, ale ostatecznie wszystko zależy od konkretnego organizmu.
Ponadto wśród osób, które są w cugu alkoholowym, występuje wyższa tolerancja na alkohol. Oczywiście nie oznacza to, że można pić bez opamiętania. U niektórych ludzi niebezpieczeństwo dla życia zachodzi przy niższej dawce alkoholu niż ta ''książkowa''.
Choć to niewiarygodne, znane są przykłady osób, którym udało się przeżyć pomimo "rekordowych" dawek alkoholu. Swego czasu 40-letni mieszkaniec okolic Nowej Dęby na Podkarpaciu został znaleziony w rowie przy drodze krajowej nr 9. Mężczyzna był nieprzytomny. Jak się okazało, miał 13,74 promila we krwi.
To jeszcze nic w porównaniu z wynikiem zmierzonym w 2012 roku u kierowcy, który pod Ostrołęką wjechał pod tira. Mężczyzna miał... 22 promile alkoholu we krwi. Nie przeżył wypadku.