We wtorek przed godziną 15 na ulicy Głównej w Piasecznie doszło do poważnego wypadku drogowego. Kierujący oplem mężczyzna potrącił 10-letniego chłopca przechodzącego przez przejście dla pieszych w pobliżu szkoły, po czym odjechał, nie udzielając pomocy. Dziecko w stanie zagrożenia życia zostało przewiezione do szpitala.
Sprawca wypadku był poszukiwany przez policję, jednak ostatecznie sam zgłosił się na komisariat. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu, argumentując obawą, "że podejrzany może w sposób bezprawny utrudniać postępowanie karne, zwłaszcza w sytuacji, że grozi mu surowa kara, oraz nie można wykluczyć ucieczki czy ukrycia się podejrzanego, oraz wskazując na możliwość popełnienia przez podejrzanego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu publicznemu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Piotr Antoni Skiba, podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że do potrącenia doszło na obszarze z ograniczeniem prędkości do 40 km/h, gdzie kierowcy powinni zachować szczególną ostrożność. "Zatrzymany ma zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do 2028 roku, był już notowany m.in. za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie wypadku drogowego w takim stanie" – zaznaczył prokurator.
Prokurator Skiba dodał, że podejrzany Artur R. po wypadku jeszcze dwukrotnie wsiadł do samochodu, by jeździć po Piasecznie, "tym samym nie stosując się do orzeczonych wyrokami sądowymi zakazów prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych". Jazdę podejrzanego zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego. W ten sposób dwukrotnie "wypełnił znamiona czynu zabronionego".
Mimo wniosku prokuratury Sąd Rejonowy w Piasecznie nie zastosował tymczasowego aresztu, ograniczając się do dozoru policyjnego z obowiązkiem stawiennictwa na komendzie trzy razy w tygodniu. "Sąd uznał, że nie jest konieczne stosowanie aresztu, bowiem wszyscy świadkowie zostali przesłuchani, nie zachodzi obawa matactwa, nie istnieje obawa ucieczki i ukrywania się podejrzanego" – przekazał rzecznik prokuratury.
Prokuratura nie zgadza się z decyzją sądu i zapowiada złożenie zażalenia. Dodała, że podczas pierwszego przesłuchania Artur R. przyznał się do winy, jednak później zaprzeczył, że potrącił dziecko, przyznając się jedynie do prowadzenia pojazdu pomimo zakazu. Sprawa jest w toku, a śledczy kontynuują dochodzenie.