17 maja 2022 roku do jednego z bloków w Mysłowicach przyjechała karetka. Ratownicy przyjechali, aby ratować życie dwuletniego Mareczka. Niestety, chłopczyk zmarł.
Jak wynika z ustaleń prokuratury do śmierci malucha przyczynić się miała Magdalena W., 31-letnia matka Mareczka. Wedle ustaleń "Super Expressu" kobieta pokłóciła się rano z mężem, którego za późno obudziła przed pracą. Po wyjściu mężczyzny doszło do tragedii.
Śledczy uważają, że Magdalena W. udusiła Mareczka. Ona sama nie przyznaje się do winy. Jej zdaniem doszło do nieszczęśliwego wypadku. Twierdzi, iż jej starszy syn, 4-letni Wiktorek, zamknął dwuletniego braciszka w tapczanie, w wyniku czego doszło do uduszenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto przypomnieć, że w 2014 roku kobieta straciła dziecko. Jej czteromiesięczny syn Nataniel zmarł śmiercią łóżeczkową. Śledczy nie dopatrzyli się wówczas znamion przestępstwa.
Magdalena W. została zatrzymana. Od blisko dwóch lat przebywa w areszcie. Możliwe jednak, że wkrótce się to zmieni.
Proces Magdaleny W. z Mysłowic rozpocznie się na nowo?
Jak informuje "Super Express" 30 stycznia miała miejsce kolejna rozprawa w ramach procesu mieszkanki Mysłowic. Miał się on już chylić ku końcowi, ale doszło do nieoczekiwanego zwrotu. Jeden z dwóch sędziów ze składu prowadzącego proces rozchorował się i nie będzie go przez kilka miesięcy.
Oznacza to, że proces w sprawie śmierci dwuletniego Mareczka będzie musiał zostać przeprowadzony od nowa. Istnieje również prawdopodobieństwo, że Magdalena W. opuści areszt. Łączny okres stosowania tymczasowego aresztowania do chwili wydania pierwszego wyroku przez sąd pierwszej instancji nie może bowiem przekroczyć 2 lat. Dlatego możliwe, że ten środek zapobiegawczy zostanie uchylony.