Ewa Zajączkowska-Hernik wywalczyła mandat europosłanki w czerwcowych wyborach i z przytupem wkroczyła w świat wielkiej polityki. Podczas inauguracyjnej sesji nowej kadencji Parlamentu Europejskiego europosłanka zaatakowała Ursulę von der Leyen.
Najwyższy czas, żeby ktoś wprost pani powiedział to, co o pani myśli zdecydowana większość Europejczyków. Wybranie pani na stanowisko przewodniczącej KE w poprzedniej kadencji było ogromnym błędem i niektórzy do dzisiaj mają kaca po tej decyzji - mówiła Zajączkowska-Hernik.
Stwierdziła też m.in., że von der Leyen "odpowiada za każdy gwałt, napaść i tragedię, spowodowaną napływem nielegalnych imigrantów", ponieważ "zaprasza ich na teren Europy". - Za to, co pani robi, powinna pani trafić do więzienia, a nie do Komisji Europejskiej - oświadczyła europosłanka Konfederacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plakat wyborczy Zajączkowskiej-Hernik
Wystąpienie europosłanki wywołało skrajne emocje. Podczas gdy wielu mówi o "kompromitowaniu Polski" w UE, środowiska prawicowe chwalą europosłankę.
Tymczasem mieszkańcy Legionowa postanowili przypomnieć polityczce, że przeoczyła pewien ważny "szczegół". Okazuje się, że przy boisku w Legionowie nadal można znaleźć plakat wyborczy Zajączkowskiej-Hernik. Taką informację, wraz ze zdjęciem, udostępnił na Instagramie Michał Marszal.
Ewa Zajączkowska-Hernik - mieszkańcy Legionowa pytają, kiedy mogą liczyć na sprząnięcie plakatu - czytamy.
Plakat wyborczy posłanki Konfederacji nie po raz pierwszy wywołał kontrowersje. Jeszcze przed czerwcowymi wyborami zrobiło się głośno o banerze, na którym polityczka pojawiła się w krótkiej, czarnej sukience. Trzymała przy tym nogę na nodze. Fakt, że kandydatka Konfederacji pokazała swoją sylwetkę i gołe kolana, spotkał się z ostrymi, niejednokrotnie - seksistowskimi komentarzami.
Przypomnijmy: wybory do Parlamentu Europejskiego zostały przeprowadzone w dniach 6–9 czerwca. Zgodnie z przepisami politycy mają 30 dni na usunięcie swoich reklam.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.