W reportażu PAP czytamy, że w Mińsku "migrantów widać już praktycznie wszędzie". Pojawiają się na lotniskach, w centrach handlowych, na placach zabaw, w parkach i przejściach podziemnych.
Niektórzy próbują ich zwalczać. Na drzwiach mińskiego centrum handlowego "Galereja" pojawił się nowy komunikat o treści: "zakaz wstępu z plecakami turystycznymi". Jest on kierowany do "turystów" z Bliskiego Wschody.
Właśnie "Galereja", która jest uważana za prestiżowe centrum handlowe, stała się stałym punktem przebywania migrantów. "Jest to przy tym przebywanie długotrwałe" - zaznacza PAP.
Mińsk. Zadomowili się w galerii handlowej
We wspomnianym centrum handlowym "zadomowili się brodaci, śniadoskórzy mężczyźni. Robią tam zakupy, ale też po prostu spacerują grupami lub spędzają czas w strefie gastronomicznej".
Stoją, a czasami siedzą na podłodze, w kolejce do kantoru. Są również obecni na placu przed centrum, a także na pobliskich ulicach, parkach, a nawet na placach zabaw. Zbijają się w grupy i razem stoją lub chodzą, zawzięcie dyskutują lub po prostu wbijają wzrok w ziemię. Czekają - czytamy w reportażu.
PAP spostrzega też, że "w internecie krążą zdjęcia migrantów, którzy śpią w przejściach podziemnych, siedzą, czasami całymi rodzinami, na ławkach, murkach, na ziemi. Niekiedy drzemią, kurczowo trzymając swoje plecaki i śpiwory". Kiedy jedni wyjeżdżają, ich miejsca zajmują następni.
Czytaj także: Drożyzna nie daje spokoju? Dino spieszy z pomocą