W maju ubiegłego roku na drzewie mieszczącym się przy bloku na ulicy Spółdzielczej w Parczewie (woj. lubelskie) mieszkańcy zauważyli wizerunek przypominający jednym Jezusa Chrystusa, innym Matkę Boską. O sprawie szybko zrobiło się głośno w całej Polsce.
Czytaj także: Poszli na bazar w Krakowie. Bulwersujące wyniki kontroli
Ludzie zaczęli wierzyć, że to objawienie. Mieszkańcy Parczewa i nie tylko gromadzili się na miejscu, by modlić się, klęczeć i śpiewać pod "cudownym drzewem". Wielu wierzyło, że Parczew zostanie drugim Medjugorie. Tak się jednak nie stało. Mija rok od tego sensacyjnego odkrycia.
Na miejscu mało kto obecnie się modli. Pod drzewem wciąż jednak leżą kwiaty i elektroniczne znicze. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" administracja wycięła nawet fragment żywopłotu rosnącego dookoła, by ułatwić dostęp do drzewa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tu już prawie nikt nie przychodzi. Czasem ktoś przystanie i się przeżegna. Wczoraj jedna pani świeczkę zapaliła i chwilę się pomodliła. Z córką była - mówi "GW" jedna z mieszkanek bloku przy "cudownym drzewie".
Czytaj także: Wrze wokół marszałka Sejmu. "Hołownia powinien pozostać"
Wciąż jednak są mieszkańcy, którzy wierzą w objawienie w Parczewie i nadal przychodzą pod drzewo i klękają do modlitwy.
- Czasem kwiaty przynoszę, opiekuję się tym miejscem. Wierzę, że tu pokazał się Jezus. Poza tym mówili, że ten wizerunek zaraz zniknie. Że deszcz zmyje, że słońce wypali. A proszę bardzo, jest dalej. Może trochę wyblakł ten nasz Jezus. Ale jest - mówi mieszkanka okolicy w rozmowie z "GW".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.