Do zdarzenia doszło we wtorek ok. godz. 9.30 w Mikołajkach. Do jezioro Tałty wpadł śmigłowiec. Startował z pobliskiego lotniska nieopodal hotelu. Po przemierzeniu ok. 300 pilot stracił panowanie nad maszyną.
Śmigłowiec był cywilny. W środku znajdował się pilot i dwie kobiety: 36-latka i 17-latka. Wszystkim udało się przeżyć, poszkodowani trafili do szpitala w stanie niezagrażającym życiu. Jednej osobie udało się wydostać o własnych siłach, dwóm potrzebna była pomoc, z którą ruszyli świadkowie zdarzenia.
Czytaj także: W wieku 15 lat została porwana przez seryjnego mordercę. Ujawniła, jak go przechytrzyła
Według wstępnych ustaleń policjantów pracujących na miejscu, prawdopodobnie mogło dojść do jakiejś awarii. Pilot, ratując sytuację, próbował posadzić śmigłowiec na wodzie. Po chwili, gdy już śmigłowiec znalazł się w zbiorniku, świadkowie pomogli wydostać się z wody osobom, które były w tym śmigłowcu. To były 3 osoby - pilot oraz dwie kobiety - 36-latka i 17-latka - przekazał dla Polsat News mł. asp. Tomasz Markowski z Wojewódzkiej Komendy Policji w Olsztynie.
Czytaj także: 3-latek na dworcu we Wrocławiu. Nagranie ku przestrodze
Śmigłowiec zatonął. Jak podaje asp. Markowski maszyna znajduje się na głębokości 13-15 m i wydobywa się z niej paliwo. Miejsce jest zabezpieczone, śmigłowiec będzie wyciągany z wody.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.