Tajemnicą nie jest, że Andrzej Duda niezbyt umiejętnie wypowiada się w języku angielskim, mimo iż od lat reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej. Już nie raz były powodem do tworzenia memów.
Na przykład w marcu 2022 r., kiedy do Polski przyleciała Kamala Harris. Podczas wspólnej konferencji prezydent wygłaszał przemówienie do rodaków w ojczystym języku, jednak w pewnym momencie zwrócił się po angielsku do swojego gościa.
Andrzej Duda w swojej wypowiedzi mówił o współpracy, ale też i przyjaźń pomiędzy naszą ojczyzną a USA. - To jest właśnie prawdziwa przyjaźń - zaczął. - Jak powiedziała dzisiaj wiceprezydent USA... - dodał, po czym przerwał wypowiedź, by po chwili namysłu kontynuował przemówienie.
- Friend in need, is a friend indeed (z ang. "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie") - zacytował słowa Harris. Po tych słowach wiceprezydent USA zaczęła się śmiać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie tej wypowiedzi natychmiast trafiło do sieci i stało się hitem. Internauci zaczęli drążyć, co mogło rozbawić Harris. Z ich śledztwa wynika, że prawdopodobną przyczyną było przejęzyczenie Andrzeja Dudy, który zamiast "indeed" powiedział "dick".
Andrzej Duda również nie popisał się umiejętnością mówienia w obcym języku w styczniu br. w Davos. Podczas jednego z wystąpień zrezygnował z mówienia w języku angielskim. Poprosił innych prelegentów oraz zebranych na sali, o założenie urządzenia służącego do tłumaczenia, gdyż poinformował ich, że odpowie na zadane pytanie w języku polskim.
Czytaj również: Miller grzmi: "Kaczyński torturuje Polaków"
Miller drwi z Dudy. "Trafiła nam się perła po prostu"
Były premier Leszek Miller po raz kolejny zadrwił z Andrzeja Dudy. Tym razem były premier zwrócił właśnie uwagę na zdolności prezydenta w posługiwaniu się językiem angielski, ale co ciekawe nie tylko.
Prezydent nie tylko mówi po angielsku, ale też pisze po polsku. Trafiła nam się perła po prostu - napisał z ironią w serwisie X (dawniej Twitter) Leszek Miller.
Wcześniej w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" były premier w krytycznym tonie podsumował weekendowe wystąpienia liderów PiS.
Prawo i Sprawiedliwość odłożyło chwilowo troskę o los swoich kajdaniarzy i ruszyło w Polskę: Kaczyński do Kielc, Szydło do Krakowa, Morawiecki do Łodzi. I co? Jak zwykle: wina Tuska –- "führera". No i że "oszukali", bo nie realizują obietnic. A przecież rządzą już 49 dni! - czytamy w pierwszych zdaniach felietonu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.