W sobotę (9 września) w Końskich (woj. świętokrzyskie) odbyła się konwencja PiS. Miała ona miejsce w hali sportowej przy ulicy Stoińskiego, w której swoje mecze gra drużyna Koneckiego Stowarzyszenia Sportowego Piłki Ręcznej, występująca w jednej z czterech grup I ligi.
Na to wydarzenie przyjechali politycy partii rządzącej z całego kraju. Oczywiście, nie mogło zabraknąć Jadwigi Emilewicz, byłej wicepremier, obecnej wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Jednak to nie sama jej obecność wzbudziła wiele emocji, a to jak został zaparkowany jej samochód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjechała na konwencje PiS w Końskich. Nie zgadniecie, gdzie zostawiła auto
Jak można się domyślić przed konwencją w Końskich trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe. Kilka jednak znalazło się z tyłu pobliskiego kościoła, kawałek od wejścia na teren wydarzenia. A auto Jadwigi Emilewicz zaparkowało na kościelnym trawniku.
Po konwencji kierowca "studził" samochód pani minister przez ponad 20 minut. Przez ten czas klimatyzacja i silnik auta opłacanego za nasze pieniądze pracowały w najlepsze, chociaż w środku nikogo nie było. Kierowca chodził po parkingu - pisze "Fakt".
Nie miałam świadomości ani gdzie stanął kierowca, ani tego, czy auto miało włączony silnik. Zwrócę mu oczywiście na to uwagę - tłumaczy się "Faktowi" Jadwiga Emilewicz.
Przygody Jadwigi Emilewicz
To nie pierwsza tego typu historia związana z wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Jak przypomina gazeta w kwietniu 2020 r. ówczesny kierowca Jadwigi Emilewicz (z szefową na pokładzie) z dużą prędkością jechał do KPRM, łamiąc przy tym przepisy.
Z kolei styczniu br. Jadwiga Emilewicz została przyłapana, jak zawraca w niedozwolonym miejscu.
Czytaj również: "Rozliczenie polityków PiS". Suski mówi, co robiłby w więzieniu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.