W środę 16 października do gdańskich służb wpłynęło zgłoszenie dotyczące mężczyzny, który przypadkowo wpadł do gdańskiej Motławy. O zdarzeniu policjantów poinformowali świadkowie będący w pobliżu. Na miejsce natychmiast został wysłany zespół funkcjonariuszy i strażaków pożarnych.
Korespondencję radiową usłyszeli policjanci, którzy właśnie zakończyli interwencję zleconą przez dyżurnego komendy miejskiej i byli w pobliżu. Funkcjonariusze z ogniwa patrolowo-interwencyjnego z komisariatu we Wrzeszczu natychmiast zameldowali podjęcie interwencji i pojechali na ul. Chmielną — informuje w rozmowie z portalem nadmorski.pl policja.
Liczyła się każda sekunda. Woda w Motławie o tej porze roku nocą może nie przekraczać kilku stopni powyżej zera, co w połączeniu z równie chłodnym powietrzem może być śmiertelną pułapką. Gdy policjanci dotarli na miejsce, 37-latka próbowali wyciągnąć strażacy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minuty dzieliły policjantów od tragedii
Po chwili udało się wyciągnąć mężczyznę z Motławy. Był on wyraźnie wycieńczony i zmarznięty. Jak poinformowali później funkcjonariusze, temperatura jego ciała osiągnęła krytyczne 30⁰C, a co za tym idzie, służby zdążyły w ostatniej chwili. 37-latka przewieziono do szpitala.
Podczas rozmowy ze świadkami policjanci ustalili, że mężczyzna przypadkowo wpadł do Motławy. Dzięki właściwej reakcji przechodniów służby mogły udzielić szybkiej i skutecznej pomocy, która najprawdopodobniej nadeszła w ostatniej chwili, ponieważ temperatura ciała mężczyzny niebezpiecznie się obniżała. Po wydobyciu go z wody wynosiła zaledwie 30⁰C - dodaje policja.