Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Marcin Lewicki
Marcin Lewicki | 
aktualizacja 

"Modlimy się za Rosję, żeby się nawróciła". Polski ksiądz o świętach w Ukrainie

To będą kolejne trudne święta w Ukrainie. Ks Andrzej Draws, proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Krysowicach, mówi w rozmowie z o2.pl, że "zawsze pojawia się myśl, czy bliski wróci do domu". I dodaje: - Modlimy się za Rosję. Jak to możliwe? Chcemy, aby się nawróciła.

"Modlimy się za Rosję, żeby się nawróciła". Polski ksiądz o świętach w Ukrainie
Polski ksiądz mówi, jak spędza się święta w Ukrainie (Facebook, Nadesłane)

Od 2022 roku święta Bożego Narodzenia nie wyglądają już tak samo dla katolików mieszkających w ukraińskich miejscowościach. Nawet w Wigilię, w czasie pokoju, radości i refleksji, ludzie żyją w strachu przed rosyjskimi rakietami. Wiele rodzin zostanie rozdzielonych. Część już na zawsze.

Staramy się, aby nadal to był radosny czas. Jest on jednak przytłumiony. W czasie wojny nie ma już takiej euforii, uśmiechu. Nie ma takiej radości. Teraz każdy ma kogoś na wojnie. Niektórzy walczą na froncie. Zawsze pojawia się myśl, czy bliski wróci do domu. Chcemy jednak, żeby ta normalność zawładnęła sercami wiernych - wyjaśnia w rozmowie z o2.pl ks. Andrzej Draws.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kolędowali w piwnicy. Pada tylko jedno pytanie

Ks. Andrzej przebywa w Ukrainie od 20 lat. Pięć lat temu został proboszczem w niewielkich Kresowicach. To miejscowość znajdująca się w pobliżu Mościsk w obwodzie lwowskim. Od granicy z Polską Kresowice dzieli zaledwie 15 km. Niby blisko, ale wojna całkowicie zmienia postrzeganie rzeczywistości.

Rodziny są rozbite. Część osób jest na froncie, część w Polsce. W naszej miejscowości zostało wiele matek z dziećmi. Niektórzy decydują się na wyjazd i tak przeżywają Wigilię. Od czasu rozpoczęcia agresji to trudny czas. Trzeba zmierzyć się m.in. z poborem do wojska. Służby chodzą po wioskach i szukają mężczyzn, których trzeba wysłać na front. Ludzie obawiają się, że nie zobaczą już swoich bliskich - tłumaczy duchowny.

Polski ksiądz zaznacza, że strach cały czas jest duży, choć jednocześnie sąsiedztwo z Polską trochę uspokaja. Mieszkańcy Kresowic są pewni, że Rosja nie zaatakuje NATO.

Cieszymy się, że jesteśmy blisko Polski. W pobliżu mamy sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Matka Boska nas chroni. Chcemy pokoju. Wspólnie. Modlimy się za Rosję. Jak to możliwe? Chcemy, aby się nawróciła - mówi ks. Draws.

Dodaje, że mieszkający tam Ukraińcy i Polacy "tworzą społeczną jedność". - Łączymy się w jednej sprawie. Razem śpiewamy po polsku i ukraińsku. Ukraińskie kolędy są piękne. Nie ma u nas różnicy, czy to Polak, czy Ukrainiec. Jesteśmy ludźmi - stwierdził.

Biednie, skromnie, ale wspólnie. Tak wyglądają święta w Ukrainie

Ks. Andrzej Draws wyjaśnia, że wizyty duszpasterskie w ukraińskich i polskich domach odbywają się normalnie. Kościoły są strojone, a na ulicach i w domach pojawiają się lampki. Dekoracje nie są jednak tak okazałe, jak jeszcze dwa lata temu. Dziś ludzie oszczędzają.

Nie ma co ukrywać, że w społeczeństwie jest biednie. Ciężko, nie ma pieniędzy, nie ma produktów. Od początku wojny stoły nie są już tak suto zastawione. Nadal kultywuje się jednak tradycje. W Wigilię podawane są potrawy polskie, bo w naszej wsi mieszkają głównie rodziny polskie i polsko-ukraińskie - wyjaśnia katolicki duchowny.

W Kresowicach jedna trzecia mieszkańców to osoby wyznania katolickiego. Pozostali wyznają prawosławie. W tym roku wszyscy będą świętować razem.

Jest trochę inaczej, bo cerkiew ukraińska przeszła na czas kalendarza gregoriańskiego i wszyscy mamy Boże Narodzenie w jednym czasie. Dotychczas obchodziliśmy czas świąt dwa razy. Najpierw prawosławni chodzili do kościoła, a później katolicy do cerkwi. Teraz będziemy świętować razem. Zjednoczy to nas jeszcze mocniej, nie będzie podziału na "polskie" i "ukraińskie" święta - mówi kapłan.

Najgorsza jest samotność

Rodziny z Kresowic i z okolic potwierdzają słowa księdza Andrzeja. Pochodząca z polsko-ukraińskiej rodziny Veronika Matush mówi wprost: w świętach po wojnie najgorsza jest samotność i rozłąka.

Główną różnicą między świętami sprzed wojny a tymi w czasie wojny jest to, że nie możemy być wszyscy razem. Zawsze było nas około 20 osób, a teraz część rodziny jest w Polsce, ogromnie tęskniąc za naszą tradycyjną Wigilią u babci. Kolejną zmianą jest to, że przy wigilijnym stole, zamiast rozmawiać o radosnych wydarzeniach, omawiamy, gdzie spadł kolejny pocisk i co słyszeliśmy w najnowszych wiadomościach - tłumaczy nam kobieta, która studiuje w Polsce.

Dodaje, że najtrudniej jest, gdy jej mama mówi, że "nie wiadomo, co będzie jutro". Wtedy wszyscy zdają sobie sprawę, jak ważny jest czas Bożego Narodzenia.

W tym szczególnym, rodzinnym czasie na chwilę udaje się zapomnieć o rzeczywistości, która nas otacza - mówi wprost kobieta.

Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Wybrane dla Ciebie
Tysiące ze służbowej karty. Youtuber ujawnia wydatki wiceprezydent Wrocławia
Wszystko jasne. FIFA ogłasza organizatorów MŚ 2030 i 2034
Piękna partnerka piłkarza grozi jego kompanom. "A może ujawnię wiadomości?"
Cios w talibów. Nie żyje Haqqani
Śledztwo w sprawie Kamilka wciąż trwa. W tle śmierć Lwa-Starowicza
Wpadka w TV. Ojciec i syn upokorzyli piłkarza?
Obrońcy Mariupola skazani na dożywocie. Wyrok w Doniecku
Szok w Brazylii. Rodzice dziecka odkryli prawdę po latach
Tak usuniesz osad ze szkła. Pomoże w tym produkt, który masz w kuchni
Jak przechowywać bigos, by przetrwał do świąt? Wykorzystaj te sposoby
Jakie śliwki na kompot wigilijny? Kupuj tylko takie
Tragiczna śmierć księdza w spalonym aucie. Wierni opłakują proboszcza
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić