Sprawa dotyczyła zdarzenia z 21 czerwca 2018 roku. Tomasz R. został oskarżony o zabójstwo ojca, który pił tego dnia z matką w swoim mieszkaniu przy ul. Drzewnej w Zielonej Górze. 26-letni wówczas mężczyzna przyznał się do winy twierdząc, że zabił głuchoniemego mężczyznę.
Jak mówił Tomasz, wypił z kolegami kilka piw i wrócił do domu. Mieszkał z rodzicami - oboje byli głuchoniemi. Mężczyzna zauważył, że jego matka ma na twarzy obrażenia. Jak zeznawał, podszedł do ojca, uderzył go kilka razy, a na koniec zadał ciosy nożem w brzuch.
Matka i syn zeznali, że ojciec nie chciał wezwania karetki. Poprosił jedynie o opatrunek na brzuch. Po pobiciu, jak zeznawał Tomasz R., wyszedł na noc z domu. Gdy wrócił rano, ojciec miał już nie żyć. Matka nie zadzwoniła wtedy po pogotowie, miała jedynie zmieniać mu opatrunek. Pogotowie przyjechało rano, mężczyzna już nie żył. Tomasz usłyszał zarzut zabójstwa.
Jak podaje "Fakt", sędzia przejrzał plan mężczyzny, który chciał chronić matkę. - Zeznanie nie pasowały do tego, jak miało przebiegać zabójstwo. Możliwe, że kiedy ojciec został dźgnięty nożem, syna nawet nie było w domu - podaje tabloid. Tak naprawdę to żona zabiła męża. Cały czas była na sali rozpraw, jednak nie siedziała w ławie oskarżonych.
W środę 23 lutego zapadł sensacyjny wyrok. 30-latek został uniewinniony. Sąd stwierdził, że nie jest winny zabójstwa ojca. Męża miała zamordować matka Tomasza R., która nigdy nie przyznała się do tego czynu. Została skazana jedynie na dwa lata więzienia za nieudzielenie pomocy mężowi. Wyrok nie jest prawomocny. Sprawa w toku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.