Rosyjskie organy ścigania muszą dbać, aby przestępcy wypuszczeni przez Władimira Putina byli spokojni. Dyktator ułaskawił wielu gwałcicieli, morderców i innych, niebezpiecznych kryminalistów i wysłał ich na front walki z Ukrainą.
Teraz niebezpieczni przestępcy wracają do swoich domów - donosi "The Moscow Times". Są obserwowani przez miejscową policję i federalne służby. Jurij Jaszkow, szef Głównego Zarządu Śledczego w Petersburgu podkreśla w rozmowie z portalem fontanka.ru, że "bacznie obserwuje sytuację".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiemy, kto wychodzi, mordercy już jeżdżą po mieście, deklarują, że nie chcą już popadać w konflikt z prawem. Jednak tylko część z nich współpracuje z nami. Nie wszyscy zwolnieni z więzienia skazańcy tak postępują. Staramy się cały czas obserwować niebezpiecznych przestępców, którzy mogliby zagrozić spokojowi społecznemu - tłumaczy portalowi fontanka.ru Jaszkow.
Rosja. Przestępcy starają się wtopić w tłum
Rosyjskie służby mają przez decyzję Putina o ich wypuszczeniu pełne ręce roboty. Kryminaliści starają się nie rzucać w oczy. Zdjęcia jednego z morderców, który pracował jako taksówkarz w Petersburgu, służby rozsyłały między sobą. - Nie chcieliśmy narażać klientów - podkreśla Jaszkow.
Szef petersburskich służb bezpieczeństwa przyznaje, że wypuszczeni przestępcy dopuścili się łącznie 83 przestępstw. Większość z nich należała do "Grupy Wagnera". 37 przestępców po powrocie z wojny popełniło samobójstwo. Na razie w Rosji głośno było o jednym przypadku mordercy, który wrócił z wojny i zabił człowieka.
Aleksiej Isakow zastrzelił przyjaciela, ponieważ mężczyzna miał u niego dług w wysokości 5 milionów rubli.