Piątkowy wieczór, tramwaj linii nr 5. Około godziny 23:00 dochodzi tam do skandalicznych scen. Agresywny mężczyzna zaczyna słownie ubliżać kilku czarnoskórym kobietom. Używa wulgaryzmów, grozi pobiciem.
Gdy kobiety nie reagują na prymitywne zaczepki, agresor wstaje z miejsca, które zajmował i dochodzi do eskalacji zdarzeń. Sprawca zaczyna szarpać jedną z kobiet. Wszystko widać na nagraniu z monitoringu znajdującym się w tramwaju.
Nie wiadomo, jak skończyłaby się cała sytuacja, gdyby nie natychmiastowa reakcja jednej z pasażerek, a także motorniczego. Odważna Polka odpycha agresywnego mężczyznę. Ten zaczyna ją wyzywać. Wtedy do akcji wkracza pan Jacek. Motorniczy z ponad 30-letnim stażem nie zastanawia się długo. Postanawia zapobiec możliwej tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie widziałem samego momentu szarpania tych czarnoskórych pań. Gdy zorientowałem się, co się dzieje, próbowałem tego człowieka uspokoić. Stałem w dystansie, aby zachować swoje bezpieczeństwo. Poinformowałem go, że wezwę policję. Myślałem, że ten mężczyzna się uspokoi, ale stał się jeszcze bardziej agresywny. Zaczął mi ubliżać - powiedział pan Jacek (nazwisko do wiadomości redakcji), który prowadził wtedy tramwaj.
Motorniczy wzorowo rozegrał całą sytuację. Ze spokojem pokazał pasażerom, gdzie ci powinni się udać. Odizolował ich od mężczyzny, który — cały czas pobudzony — wyzywał czarnoskóre kobiety i pana Jacka.
Skąd motorniczy wiedział, że agresywny człowiek straszy niewinnych pasażerów? Zaalarmowała go krzycząca pasażerka, która jako pierwsza podjęła się obrony czarnoskórych kobiet.
Gdyby nie jej odważna postawa, mógłbym nawet nie zauważyć, że coś się dzieje. Mężczyzna wsiadł na pierwszym przystanku, zachowywał się jak zwykły pasażer. Całą sytuację zauważyłem po kilku przystankach. Stanąłem między czarnoskórymi paniami, a pomagająca w interwencji Polka została przy mnie - wyjaśnia nam motorniczy.
Pan Jacek wskazuje nam, że "wzorowo zachował się patrol straży miejskiej, któremu chciałby podziękować za szybką interwencję". Nie ukrywa, że zaimponowała mu też "odważna postawa kobiety, które zainterweniowała pierwsza".
Czytaj także: Makabryczne odkrycie w dawnym domu Göringa na Mazurach. Pięć szkieletów bez dłoni i stóp
Niestety, znieczulica społeczna jest powszechna. Tym bardziej warto podkreślić postawę kobiety, która pierwsza zareagowała na akt rasizmu. To nie powinno mieć miejsca - tłumaczy nam odważny motorniczy.
Bohaterowie, którzy nie chcą rozgłosu
Po całej akcji pan Jacek wrócił do domu i opowiedział o wszystkim rodzinie, a później poszedł spać. Nie rozmyślał o zdarzeniu. Podkreśla, że nie czuje się bohaterem i nie sądził, że zrobi się o nim głośno.
Na profilu Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu pojawił się jednak wpis z podziękowaniami za postawę motorniczego. Świadek rasistowskiego zajścia wyraził wdzięczność za obywatelską reakcję pana Jacka.
Gdy zobaczyłem wpis w mediach społecznościowych, bardzo się zdziwiłem. Pokazał mi go kolega. Do dziś nie wiem, kto napisał wiadomość. To miłe, że ktoś docenia taką obywatelską postawę. Wiem, że szefostwo jest też zadowolone z mojej postawy. Cieszę się z tego - mówi nam motorniczy.
Pan Jacek dodaje, że "dbanie o bezpieczeństwo pasażerów jest dla niego bardzo ważne". Podkreśla, że "nie chodzi wyłącznie o kwestię ruchu drogowego".
Istotne jest też bezpieczeństwo wewnątrz pojazdu. Staramy się reagować na takie sytuacje. W miarę możliwości trzeba podejmować działania. Ta sytuacja to był odruch - tłumaczy nam motorniczy.
Mundurowi zatrzymali agresywnego mężczyznę. Na razie mu się upiekło
Co z agresywnym człowiekiem, który dopuścił się rasistowskiego ataku? Ostatecznie, na razie, uniknął konsekwencji swojego zachowania.
Około 23:00 otrzymaliśmy zgłoszenie, że w tramwaju znajduje się agresywny pasażer. Motorniczy wskazał miejsce swojej lokalizacji i kierunek ruchu. Na umówionym z motorniczym miejscu czekał patrol, który wyprowadził mężczyznę. Ten cały czas ubliżał Afroamerykanom na tle rasowym. Poszkodowane osoby i świadkowie nie zdecydowali się na zgłoszenie zdarzenia. Po konsultacji z policją, dyżurny podjął decyzję o wypuszczeniu mężczyzny - przekazał nam Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej.
Funkcjonariusze policji i straży miejskiej mają dane agresora. Jeżeli ktoś zdecyduje się złożyć zawiadomienie lub ten ponownie będzie dopuszczał się rasistowskich występków, może zostać surowo ukarany.