Portal Delfi poinformował, że zmarło 11-letnie dziecko, które mieszkało w obozie dla uchodźców w Rukłe na Litwie. Informator redakcji twierdził, że chłopiec został ranny przez funkcjonariuszy policji, którzy porazili go paralizatorem.
Zamieszki w ośrodku dla uchodźców na Litwie
Po incydencie w ośrodku miało dojść do zamieszek. Funkcjonariusze organów ścigania rzekomo użyli gazu łzawiącego.
Migranci, którzy próbowali uciec z obozu, zostali zatrzymani. Służby potwierdziły, że w ośrodku dla uchodźców doszło do zamieszek, ale sytuacja została szybko opanowana i nie były potrzebne żadne dodatkowe siły.
Podczas konferencji prasowej dyrektor Ośrodka dla Uchodźców w Rukłe, Beatričė Bernotienė, stwierdziła, że zamieszki nie miały związku ze śmiercią mieszkającego tu dziecka. Przedstawiciel policji wyjaśnił z kolei, że funkcjonariusze nie używali paralizatora.
11-latek był niepełnosprawny i trafił do ośrodka wraz z ojcem 6 sierpnia. Rano mężczyzna zgłosił, że dziecko ma trudności z oddychaniem. Wezwano karetkę, która natychmiast zabrała chłopca do placówki medycznej, gdzie zmarł. Za wstępną przyczyną śmierci uznano ostrą niewydolność serca i płuc.
Zobacz także: Mieszka kilometr od granicy z Białorusią. "Coraz więcej prób przejść"