Niesamowitą historię przedstawił portal NBC. 22 kwietnia konduktor pociągu z Long Island w USA znalazł podczas trasy torbę wypełnioną drogocenną biżuterią. Wewnątrz było 36 pierścionków z diamentami o wartości aż stu tysięcy dolarów. Jonathan Yellowday nie miał jednak w planach wzbogacić się.
Konduktor postąpił bardzo uczciwie. Postanowił odszukać prawowitego właściciela wartej majątek zguby. Dlatego Yellowday zostawił walizkę w Metropolitan Transport Authority (MTA) na Penn Station. Liczył, że ktoś się po nią zwróci. Przyznał, że gdy ją znalazł, to od razu wiedział, jak postąpi, bo uczciwości nauczyła go matka.
Zguba znalazła swojego prawowitego właściciela. Okazał się nim pewien jubiler, który zostawił swoją walizkę w pociągu. W rozmowie z NBC przyznał, że pierwotnie nie zorientował się, co zrobił z drogocennymi towarami. Myślał, że przyniósł je do domu. Jednak gdy poszukiwania nie przynosiły skutków, zdał sobie sprawę, gdzie znajduje się jego własność. Na szczęście po udaniu się na dworzec odzyskał biżuterię. W ramach wdzięczności ofiaruje konduktorowi jej wybrany element. Ponadto Yellowday otrzymał wyróżnienie od prezesa Long Island Rail Road.
Zacząłem przeszukiwać dom, myślałem, że przyniosłem go do domu. Zacząłem wracać śladami i przypomniałem sobie, że zostawiłem go w pociągu - mówił jubiler.