Na zdjęciu widzimy pięknego owczarka niemieckiego, który leży na plechach i uśmiecha się do obiektywu. Wydaje się być zadowolony ze swojego życia. Nie wie jednak, że gorzej wygląda sytuacja jego właścicielki. Zmiany życiowe sprawiają, że musi zacząć wszystko od nowa - bez mieszkania i pieniędzy.
Musiała oddać psa. Wylał się na nią hejt
Kobieta jest gotowa wynająć mieszkanie, ale okazuje się, że nie może w nim przebywać z ukochanym czworonogiem. Właściciel lokum nie chce o tym słyszeć. Dlatego dziewczyna z bólem serca postanawia oddać ukochanego psa. Publikuje ogłoszenie w mediach społecznościowych, gdzie po chwili wylewa się na nią hejt. Sprawę opisała "Gazeta Pomorska".
"Żebyś zdechła!" - napisała młoda dziewczyna do właścicielki owczarka niemieckiego. W innych komentarzach też nie brakuje agresji i złośliwości. To wszystko sprawia, że kobieta usuwa ogłoszenie o oddaniu psa z mediów społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobne doświadczenia spotkały mężczyznę, który odziedziczył psy po zmarłej mamie. On od razu napisał, by go nie hejtować, że szuka kochanego domu sympatycznym czworonogom. U rodziców miały do dyspozycji podwórko, on mieszka w małej kawalerce.
"To se większe mieszkanie kup!" - brzmi porada od jednego z internautów. "Sprzedaj graty po mamusi i zapłać za hotel dla psów" - to kolejny komentarz. - Jak ktoś nie jest odporny psychicznie, to może się po takich wpisać załamać - mówi "Pomorskiej" Agata, której siostra szukała w mediach społecznościowych nowego domu dla psa rodziców.
- Problemy z oddaniem swojego zwierzęcia w tzw. dobre ręce ma wiele osób. Niekiedy zrządzenie losu nie pozwala dalej opiekować się zwierzęciem, choćby było ono przez właściciela bardzo kochane. Chcę tu pominąć powody, dla których ludzie muszą rozstać się ze swoimi zwierzętami - komentuje Izabella Szolginia, dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy.
- Zwykle osoby poszukujące pomocy w internecie w takich sytuacjach są hejtowane. To, niestety taka nasza, polska rzeczywistość - dodaje Szolginia.
Sylwia Warchoł ze schroniska dla zwierząt we Włocławku podkreśla, że "co do zasady" placówka nie przyjmuje psów, które mają właścicieli. - Taki mamy zapis w statusie schroniska. Jednak do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie. Jeśli ktoś jest np. chory, samotny i nikt z jego najbliższych nie może się pieskiem zająć, to - w miarę wolnych miejsc w schronisku - przyjmujemy zwierzaka lub pomagamy skontaktować np. z organizacją, która może pomóc w znalezieniu domu - mówi.
W środowisku pojawiło się nawet określenie "oeliksy". Tak nazywa się psy kupione przez internet, które były tanie, a czasem wręcz zmieniły właściciela za darmo. Z czasem znudziły się nowym właścicielom albo okazały się trudne w wychowaniu. Najczęściej zwierzęta są oddawane do schronisk przed wakacjami i Bożym Narodzeniem, co bywa spowodowane wyjazdami ich właścicieli.
Hejtowanie osób, które chcą oddać czworonoga, nie jest przy tym dobrym pomysłem. Może się bowiem zakończyć przywiązaniem psa do drzewa w środku lasu, co jest jeszcze gorszym zjawiskiem, jak i traumą dla zwierzęcia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.