Ta historia opisana przez Express Ilustrowany dobitnie pokazuje, że praca konduktora, to w rzeczywistości niełatwy kawałek chleba.
Przekonali się o tym konduktorzy jadący pociągiem PKP Intercity z Gdyni do Łodzi. Gdy mężczyźni zwrócili uwagę jednej z pasażerek, że omyłkowo zajęła nieswoje miejsce, wybuchła awantura.
Wszystko rozegrało się w okolicach godziny 20.30 na wysokości Kutna. Kobieta nie chciała się przesiąść i jak zeznali świadkowie, nie reagowała na prośby obsługi pociągu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konduktorzy zorientowali się szybko, że agresywna pasażerka jest pod wpływem alkoholu, jak wykazały późniejsze badania alkomatem, miała we krwi aż 2 promile alkoholu.
W krytycznym momencie agresywna kobieta schowała się przed obsługą pociągu w toalecie. Nie reagowała i nie chciała stamtąd wyjść. Gdy w końcu konduktorom udało się przekonać ją do opuszczenia WC, kobieta rzuciła się na nich z wyzwiskami i w szale zaczęła gryźć.
Pociąg zatrzymał się na stacji w Kutnie,a kierownik składu wezwał policję. Funkcjonariusze zatrzymali kobietę, a pociąg spóźniony z powodu niemiłego incydentu o godzinę, ruszył dalej.
39-latka usłyszała zrzuty naruszenia nietykalności cielesnej, obrazy funkcjonariusza i gróźb karalnych - mł. asp. Daria Olczyk z Komendy Powiatowej Policji w Kutnie.
Badanie alkomatem wskazało, że zatrzymana miała ponad 2 promile alkoholu we krwi. Trafiła do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu usłyszała zarzuty.
Czytaj także: "Kultura podróżowania Polaków". Pasażer był wściekły